niedziela, 2 czerwca 2013

Sixteen. ''Możliwe''

*perspektywa Liama*

-Stan dziewczyny jest krytyczny, ale możliwe, że z tego wyjdzie. Czas pokaże-powiedział nam pan w średnim wieku ubrany w biały kitel, a potem odszedł. Możliwe? Czyli ona może się już nigdy nie obudzić? Jednak nie ta myśl dobijała mnie najbardziej. Myśl, że to wszystko przeze mnie nie pozwoliła mi spokojnie myśleć. Gdybym jej wtedy nie zostawił... Nic by się nie stało. Zakryłem twarz dłońmi.
-To nie twoja wina-usłyszałem z ust Louise i poczułem jej rękę na ramieniu.
-Na pewno z tego wyjdzie, nie martw się-dodał Louis.
Nic nie odpowiedziałem tylko ślepo patrzyłem przed siebie. Po kilku minutach spędzonych w zupełnej ciszy, z sali wyszli lekarze. Przewieźli Ali do jakiejś sali. Poderwaliśmy się i podeszliśmy do szyby. Podłączyli ją do jakiegoś urządzenia i dali jej kroplówkę. Wciąż była nieprzytomna i blada. Chwilę potem w pokoju została już tylko jedna pielęgniarka. Wstrzyknęła coś Ali, a potem wyszła. Lou podeszła do kobiety wyglądającej na ok. 25 lat i powiedziała coś po hiszpańsku. Pielęgniarka uśmiechnęła się i odeszła.
-Powiedziała, że możemy do niej wejść, ale pojedynczo-uśmiechnęła się lekko w moją stronę.-Na co czekasz? Idź.
Nie musiała mi dwa razy powtarzać. Ruszyłem w stronę drzwi z numerem 302. Pociągnąłem niepewnie klamkę i wszedłem do środka. W sali było słychać charakterystyczne pikanie. Z bliska dziewczyna wyglądała jeszcze gorzej. Była blada jak ściana. Na twarzy była sina. Zobaczyłem siniaki na jej dłoniach i przygryzłem wargę z wściekłości. Zabiję kogoś, kto jej to zrobił. Usiadłem na łóżku i złapałem ją za rękę. Po moim policzku znowu spłynęła łza.
-Nie możesz teraz odejść. Rozumiesz? Nie możesz...

*perspektywa Louise*
~w tym samym czasie~

Nie chciałam zostawać sam na sam z Louisem, ale wiedziałam, że Liam potrzebuje teraz Ali. Chłopak wszedł do sali zostawiając mnie z niebieskookim. Starałam nie patrzeć się na jego twarz. A zwłaszcza na jego oczy. Były po prostu niesamowite i za każdym razem, gdy na nie patrzyłam nogi się pode mną uginały. Po chwili zdałam sobie sprawę, że właśnie na te oczy patrzę. Szybko odwróciłam wzrok i usiadłam na ławce, która stała na korytarzu. Spojrzałam na swoje palce, które stały się bardzo interesujące. Patrzyłam na swój turkusowy lakier, gdy poczułam, że ktoś dosiadł się do mnie. Chyba nie muszę mówić kto. Kątem oka spojrzałam na chłopaka.
-Słuchaj, to nie jest tak jak myślisz-zaczął.
-To nie jest miejsce i czas na tą rozmowę-odpowiedziałam ostro i wstałam z miejsca.
-Nigdy nie będzie, ale proszę wysłuchaj mnie-powiedział błagalnym tonem i złapał mnie za ramię.
No i co mam mu odpowiedzieć? Chłopak obrócił mnie w swoją stronę, tak że patrzyliśmy sobie w oczy.
I znowu, te niebieskie tęczówki. Nie wiem nawet jak nazwać tą barwę. Widziałam w nich smutek. Boże, dlaczego tak na mnie działasz?
-Dobra, porozmawiajmy, ale nie tutaj-wybełkotałam i spuściłam wzrok.
Chłopak przytaknął i pociągnął mnie za rękę. Po chwili znaleźliśmy się na schodach ewakuacyjnych. Drzwi, które oddzielały nas ograniczyły wszystkie hałasy. Staliśmy chwilę w ciszy i się w siebie wpatrywaliśmy. Zorientowałam się, że wciąż trzymam rękę Louisa. Puściłam ją, na co on zrobił lekko zawiedzioną minę.
-Więc?-przerwałam ciszę.
Chłopak westchnął i spojrzał mi w oczy.
-Nigdy nie byłaś i nie będziesz dla mnie zwykłą kucharką. Wiedz, że nigdy tak nie uważałem. Powiedziałem to, co mi kazano. Nie wiem czy czujesz do mnie to samo, co ja do ciebie, ale uwierz, że nigdy nie pozwoliłbym, żeby ktokolwiek cię zranił, a tym bardziej ja. Wywróciłaś mój świat do góry nogami. Nie wiem, co zrobię, jeśli mi nie wybaczysz.
Nie spodziewałam się tego, co powiedział. Chłopak uśmiechnął się lekko. Nadal nic nie powiedziałam. Brunet posmutniał i chciał odejść. Nagle coś we mnie pękło. Gdy Louis otwierał już drzwi, złapałam go za rękę, a przy tym samym zamykając drzwi.
-Nie wiem jak to jest... Znamy się dwa miesiące, a nie wyobrażam sobie mojego życia bez ciebie. Kiedy ciebie nie ma czuję się samotna. Chcę trzymać cię za rękę cały czas. -chłopak spojrzał na mnie lekko zszokowany, jednak kontynuowałam- Kiedy się całujemy, nic innego się nie liczy. Mój pierwszy raz przeżyłam z tobą... I mimo, że tak naprawdę się nie znamy, nie żałuję niczego-spojrzałam na chłopaka. Otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, ale je zamknął. Nagle się lekko zdenerwowałam. A co jeśli on nie czuje tego samego? Wyszłam na totalną idiotkę-To znaczy... Eee...-nagle chłopak wpił się w moje usta. Lekko zmieszana, jednak szybko odwzajemniłam pocałunek. Czułam jak się uśmiecha, co sprawiło, że moje kąciki ust również się uniosły. Louis objął moją twarz swoimi dłońmi.Oderwał się na chwilę i ukazał szereg swoich białych zębów.
-Nie przejmuj się, czuję to samo-powiedział, jakby czytał mi w myślach. Poczułam, że moje policzki stają się czerwone.
-Słodko wyglądasz, gdy się rumienisz-szepnął mi do ucha i ucałował moją skroń.

~~
Hej :D
Jak tam długi weekend? Wypoczęte? Ja też nie xd Ale już niedługo wakacje! : 3 Pochwalcie się swoimi planami w komentarzach! Dzięki wielkie za komentarze pod piętnastką! Kocham Was xx