Hej!
Chciałabym Was przeprosić za długą przerwę, ale naprawdę nie miałam weny, a nie chciałam żeby rozdziały były wymuszone. Z braku weny zawieszam bloga. :(
Bardzo dziękuję Wam za ponad 17 tys. wejść (to najwięcej w moim życiu!) , za wszystkie komentarze i obsewatorów :)
Kocham Was! Xx
Zapraszam też na mojego nowego bloga:
http://extraordinary-fanfiction.blogspot.com/
poniedziałek, 22 lipca 2013
niedziela, 2 czerwca 2013
Sixteen. ''Możliwe''
*perspektywa Liama*
-Stan dziewczyny jest krytyczny, ale możliwe, że z tego wyjdzie. Czas pokaże-powiedział nam pan w średnim wieku ubrany w biały kitel, a potem odszedł. Możliwe? Czyli ona może się już nigdy nie obudzić? Jednak nie ta myśl dobijała mnie najbardziej. Myśl, że to wszystko przeze mnie nie pozwoliła mi spokojnie myśleć. Gdybym jej wtedy nie zostawił... Nic by się nie stało. Zakryłem twarz dłońmi.
-To nie twoja wina-usłyszałem z ust Louise i poczułem jej rękę na ramieniu.
-Na pewno z tego wyjdzie, nie martw się-dodał Louis.
Nic nie odpowiedziałem tylko ślepo patrzyłem przed siebie. Po kilku minutach spędzonych w zupełnej ciszy, z sali wyszli lekarze. Przewieźli Ali do jakiejś sali. Poderwaliśmy się i podeszliśmy do szyby. Podłączyli ją do jakiegoś urządzenia i dali jej kroplówkę. Wciąż była nieprzytomna i blada. Chwilę potem w pokoju została już tylko jedna pielęgniarka. Wstrzyknęła coś Ali, a potem wyszła. Lou podeszła do kobiety wyglądającej na ok. 25 lat i powiedziała coś po hiszpańsku. Pielęgniarka uśmiechnęła się i odeszła.
-Powiedziała, że możemy do niej wejść, ale pojedynczo-uśmiechnęła się lekko w moją stronę.-Na co czekasz? Idź.
Nie musiała mi dwa razy powtarzać. Ruszyłem w stronę drzwi z numerem 302. Pociągnąłem niepewnie klamkę i wszedłem do środka. W sali było słychać charakterystyczne pikanie. Z bliska dziewczyna wyglądała jeszcze gorzej. Była blada jak ściana. Na twarzy była sina. Zobaczyłem siniaki na jej dłoniach i przygryzłem wargę z wściekłości. Zabiję kogoś, kto jej to zrobił. Usiadłem na łóżku i złapałem ją za rękę. Po moim policzku znowu spłynęła łza.
-Nie możesz teraz odejść. Rozumiesz? Nie możesz...
*perspektywa Louise*
~w tym samym czasie~
Nie chciałam zostawać sam na sam z Louisem, ale wiedziałam, że Liam potrzebuje teraz Ali. Chłopak wszedł do sali zostawiając mnie z niebieskookim. Starałam nie patrzeć się na jego twarz. A zwłaszcza na jego oczy. Były po prostu niesamowite i za każdym razem, gdy na nie patrzyłam nogi się pode mną uginały. Po chwili zdałam sobie sprawę, że właśnie na te oczy patrzę. Szybko odwróciłam wzrok i usiadłam na ławce, która stała na korytarzu. Spojrzałam na swoje palce, które stały się bardzo interesujące. Patrzyłam na swój turkusowy lakier, gdy poczułam, że ktoś dosiadł się do mnie. Chyba nie muszę mówić kto. Kątem oka spojrzałam na chłopaka.
-Słuchaj, to nie jest tak jak myślisz-zaczął.
-To nie jest miejsce i czas na tą rozmowę-odpowiedziałam ostro i wstałam z miejsca.
-Nigdy nie będzie, ale proszę wysłuchaj mnie-powiedział błagalnym tonem i złapał mnie za ramię.
No i co mam mu odpowiedzieć? Chłopak obrócił mnie w swoją stronę, tak że patrzyliśmy sobie w oczy.
I znowu, te niebieskie tęczówki. Nie wiem nawet jak nazwać tą barwę. Widziałam w nich smutek. Boże, dlaczego tak na mnie działasz?
-Dobra, porozmawiajmy, ale nie tutaj-wybełkotałam i spuściłam wzrok.
Chłopak przytaknął i pociągnął mnie za rękę. Po chwili znaleźliśmy się na schodach ewakuacyjnych. Drzwi, które oddzielały nas ograniczyły wszystkie hałasy. Staliśmy chwilę w ciszy i się w siebie wpatrywaliśmy. Zorientowałam się, że wciąż trzymam rękę Louisa. Puściłam ją, na co on zrobił lekko zawiedzioną minę.
-Więc?-przerwałam ciszę.
Chłopak westchnął i spojrzał mi w oczy.
-Nigdy nie byłaś i nie będziesz dla mnie zwykłą kucharką. Wiedz, że nigdy tak nie uważałem. Powiedziałem to, co mi kazano. Nie wiem czy czujesz do mnie to samo, co ja do ciebie, ale uwierz, że nigdy nie pozwoliłbym, żeby ktokolwiek cię zranił, a tym bardziej ja. Wywróciłaś mój świat do góry nogami. Nie wiem, co zrobię, jeśli mi nie wybaczysz.
Nie spodziewałam się tego, co powiedział. Chłopak uśmiechnął się lekko. Nadal nic nie powiedziałam. Brunet posmutniał i chciał odejść. Nagle coś we mnie pękło. Gdy Louis otwierał już drzwi, złapałam go za rękę, a przy tym samym zamykając drzwi.
-Nie wiem jak to jest... Znamy się dwa miesiące, a nie wyobrażam sobie mojego życia bez ciebie. Kiedy ciebie nie ma czuję się samotna. Chcę trzymać cię za rękę cały czas. -chłopak spojrzał na mnie lekko zszokowany, jednak kontynuowałam- Kiedy się całujemy, nic innego się nie liczy. Mój pierwszy raz przeżyłam z tobą... I mimo, że tak naprawdę się nie znamy, nie żałuję niczego-spojrzałam na chłopaka. Otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, ale je zamknął. Nagle się lekko zdenerwowałam. A co jeśli on nie czuje tego samego? Wyszłam na totalną idiotkę-To znaczy... Eee...-nagle chłopak wpił się w moje usta. Lekko zmieszana, jednak szybko odwzajemniłam pocałunek. Czułam jak się uśmiecha, co sprawiło, że moje kąciki ust również się uniosły. Louis objął moją twarz swoimi dłońmi.Oderwał się na chwilę i ukazał szereg swoich białych zębów.
-Nie przejmuj się, czuję to samo-powiedział, jakby czytał mi w myślach. Poczułam, że moje policzki stają się czerwone.
-Słodko wyglądasz, gdy się rumienisz-szepnął mi do ucha i ucałował moją skroń.
~~
Hej :D
Jak tam długi weekend? Wypoczęte? Ja też nie xd Ale już niedługo wakacje! : 3 Pochwalcie się swoimi planami w komentarzach! Dzięki wielkie za komentarze pod piętnastką! Kocham Was xx
-Stan dziewczyny jest krytyczny, ale możliwe, że z tego wyjdzie. Czas pokaże-powiedział nam pan w średnim wieku ubrany w biały kitel, a potem odszedł. Możliwe? Czyli ona może się już nigdy nie obudzić? Jednak nie ta myśl dobijała mnie najbardziej. Myśl, że to wszystko przeze mnie nie pozwoliła mi spokojnie myśleć. Gdybym jej wtedy nie zostawił... Nic by się nie stało. Zakryłem twarz dłońmi.
-To nie twoja wina-usłyszałem z ust Louise i poczułem jej rękę na ramieniu.
-Na pewno z tego wyjdzie, nie martw się-dodał Louis.
Nic nie odpowiedziałem tylko ślepo patrzyłem przed siebie. Po kilku minutach spędzonych w zupełnej ciszy, z sali wyszli lekarze. Przewieźli Ali do jakiejś sali. Poderwaliśmy się i podeszliśmy do szyby. Podłączyli ją do jakiegoś urządzenia i dali jej kroplówkę. Wciąż była nieprzytomna i blada. Chwilę potem w pokoju została już tylko jedna pielęgniarka. Wstrzyknęła coś Ali, a potem wyszła. Lou podeszła do kobiety wyglądającej na ok. 25 lat i powiedziała coś po hiszpańsku. Pielęgniarka uśmiechnęła się i odeszła.
-Powiedziała, że możemy do niej wejść, ale pojedynczo-uśmiechnęła się lekko w moją stronę.-Na co czekasz? Idź.
Nie musiała mi dwa razy powtarzać. Ruszyłem w stronę drzwi z numerem 302. Pociągnąłem niepewnie klamkę i wszedłem do środka. W sali było słychać charakterystyczne pikanie. Z bliska dziewczyna wyglądała jeszcze gorzej. Była blada jak ściana. Na twarzy była sina. Zobaczyłem siniaki na jej dłoniach i przygryzłem wargę z wściekłości. Zabiję kogoś, kto jej to zrobił. Usiadłem na łóżku i złapałem ją za rękę. Po moim policzku znowu spłynęła łza.
-Nie możesz teraz odejść. Rozumiesz? Nie możesz...
*perspektywa Louise*
~w tym samym czasie~
Nie chciałam zostawać sam na sam z Louisem, ale wiedziałam, że Liam potrzebuje teraz Ali. Chłopak wszedł do sali zostawiając mnie z niebieskookim. Starałam nie patrzeć się na jego twarz. A zwłaszcza na jego oczy. Były po prostu niesamowite i za każdym razem, gdy na nie patrzyłam nogi się pode mną uginały. Po chwili zdałam sobie sprawę, że właśnie na te oczy patrzę. Szybko odwróciłam wzrok i usiadłam na ławce, która stała na korytarzu. Spojrzałam na swoje palce, które stały się bardzo interesujące. Patrzyłam na swój turkusowy lakier, gdy poczułam, że ktoś dosiadł się do mnie. Chyba nie muszę mówić kto. Kątem oka spojrzałam na chłopaka.
-Słuchaj, to nie jest tak jak myślisz-zaczął.
-To nie jest miejsce i czas na tą rozmowę-odpowiedziałam ostro i wstałam z miejsca.
-Nigdy nie będzie, ale proszę wysłuchaj mnie-powiedział błagalnym tonem i złapał mnie za ramię.
No i co mam mu odpowiedzieć? Chłopak obrócił mnie w swoją stronę, tak że patrzyliśmy sobie w oczy.
I znowu, te niebieskie tęczówki. Nie wiem nawet jak nazwać tą barwę. Widziałam w nich smutek. Boże, dlaczego tak na mnie działasz?
-Dobra, porozmawiajmy, ale nie tutaj-wybełkotałam i spuściłam wzrok.
Chłopak przytaknął i pociągnął mnie za rękę. Po chwili znaleźliśmy się na schodach ewakuacyjnych. Drzwi, które oddzielały nas ograniczyły wszystkie hałasy. Staliśmy chwilę w ciszy i się w siebie wpatrywaliśmy. Zorientowałam się, że wciąż trzymam rękę Louisa. Puściłam ją, na co on zrobił lekko zawiedzioną minę.
-Więc?-przerwałam ciszę.
Chłopak westchnął i spojrzał mi w oczy.
-Nigdy nie byłaś i nie będziesz dla mnie zwykłą kucharką. Wiedz, że nigdy tak nie uważałem. Powiedziałem to, co mi kazano. Nie wiem czy czujesz do mnie to samo, co ja do ciebie, ale uwierz, że nigdy nie pozwoliłbym, żeby ktokolwiek cię zranił, a tym bardziej ja. Wywróciłaś mój świat do góry nogami. Nie wiem, co zrobię, jeśli mi nie wybaczysz.
Nie spodziewałam się tego, co powiedział. Chłopak uśmiechnął się lekko. Nadal nic nie powiedziałam. Brunet posmutniał i chciał odejść. Nagle coś we mnie pękło. Gdy Louis otwierał już drzwi, złapałam go za rękę, a przy tym samym zamykając drzwi.
-Nie wiem jak to jest... Znamy się dwa miesiące, a nie wyobrażam sobie mojego życia bez ciebie. Kiedy ciebie nie ma czuję się samotna. Chcę trzymać cię za rękę cały czas. -chłopak spojrzał na mnie lekko zszokowany, jednak kontynuowałam- Kiedy się całujemy, nic innego się nie liczy. Mój pierwszy raz przeżyłam z tobą... I mimo, że tak naprawdę się nie znamy, nie żałuję niczego-spojrzałam na chłopaka. Otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, ale je zamknął. Nagle się lekko zdenerwowałam. A co jeśli on nie czuje tego samego? Wyszłam na totalną idiotkę-To znaczy... Eee...-nagle chłopak wpił się w moje usta. Lekko zmieszana, jednak szybko odwzajemniłam pocałunek. Czułam jak się uśmiecha, co sprawiło, że moje kąciki ust również się uniosły. Louis objął moją twarz swoimi dłońmi.Oderwał się na chwilę i ukazał szereg swoich białych zębów.
-Nie przejmuj się, czuję to samo-powiedział, jakby czytał mi w myślach. Poczułam, że moje policzki stają się czerwone.
-Słodko wyglądasz, gdy się rumienisz-szepnął mi do ucha i ucałował moją skroń.
~~
Hej :D
Jak tam długi weekend? Wypoczęte? Ja też nie xd Ale już niedługo wakacje! : 3 Pochwalcie się swoimi planami w komentarzach! Dzięki wielkie za komentarze pod piętnastką! Kocham Was xx
czwartek, 30 maja 2013
Fiveteen. ''Jest w porządku''
*perspektywa Louise*
Przewróciłam się na drugi bok. Nie mogłam zasnąć w głowię wciąż miałam jego słowa ''tylko zwykła kucharka''. Moje uczucia były mieszane. Może po prostu tak powiedział, bo właśnie zerwał ze swoją dziewczyną? A może po prostu się mnie wstydził lub nie miał zamiaru wprowadzać mnie w jego życie codzienne? W głowie miałam mnóstwo podejrzeń, pytań... Najgorsze jednak było to, że nie znałam na nie odpowiedzi. Wstałam z łóżka i spojrzałam na zegarek w telefonie. 2.31, a po Ali nadal ani śladu. Uchyliłam lekko okno balkonowe. Na dworze po raz pierwszy od tych wakacji padał deszcz. Mimo tego na dworze wciąż było dość ciepło. Zapach był niesamowity. Usiadłam na krześle, które stało przy stole i wpatrywałam się w krople deszczu. Westchnęłam. Jak to jest? Znam go jakieś niecałe 2 miesiące, a teraz nie wyobrażam sobie życia bez niego. Nie rozumiem tego uczucia. Jestem na niego wściekła, ale z drugiej strony chciałabym, żeby przyszedł do mnie, przytulił i powiedział, że jest w porządku. Przy nim czułam się bezpiecznie i szczęśliwa. Za cholerę nie chciałam tego kończyć. Chyba po prostu się zakochałam w chłopaku, którego w ogóle nie znam.
*perspektywa Harrego*
Spojrzałem na Louisa. Był smutny i zmartwiony. Można to było wyczuć na kilometr. Odkąd wróciliśmy z wywiadu nie odezwał się ani razu. Jest druga, a on wciąż nie może spać.
Louis opadł na łóżko obok mnie i zakrył twarz dłońmi.
-Na pewno tego nie widziała-próbowałem pocieszyć przyjaciela.
-Nawet jeśli, to po prostu źle się czuję z tym, co powiedziałem-wybełkotał przez swoje dłonie.
-Zrobiłeś to co ci kazał Calder. Nie miej wyrzutów sumienia. Lou na pewno to zrozumie.
-Obyś miał racje-powiedział ledwo słyszalnie i odwrócił się do mnie plecami. Zgasiłem światło i zasnąłem.
*perspektywa Louisa*
Spojrzałem na zegarek. 3.03. Harry już dawno odpłynął. Wiedziałem, że próbował mnie pocieszyć, ale w tym momencie chciałem tylko jej. Jej dotyku, sposobu jaki na mnie patrzyła i zwykłego ''jest w porządku''. Usłyszałem grzmot, a potem zobaczyłem błyskawicę. Zrozumiałem, że nie chcę nikogo innego, tylko ją.
~rano~
Obudziłem się z bólem głowy. Wstałem powoli i zobaczyłem, że Harry jeszcze śpi. Spojrzałem w lustro. Wyglądałem tak samo jak się czułem. Pod oczami miałem fioletowe ślady od niewyspania. Każdy włos wywinięty był w inną stronę. Przejechałem dłonią po twarzy i skierowałem się do łazienki. Sięgnąłem po szklankę, nalałem do niej wody i połknąłem tabletki. Zrzuciłem z siebie dresy i t-shirt, w którym spałem i odkręciłem prysznic. Zimna woda oblała moje ciało. Po kilku minutach wyszedłem i owinąłem się ręcznikiem. Ubrałem dresy i bluzę. Zawiązałem moje adidasy i wyszedłem z pokoju. Na dworze wciąż padało. Naciągnąłem na głowę kaptur i szedłem przed siebie. Nawet nie wiem kiedy znalazłem się pod pokojem Lou. Głęboko westchnąłem i zapukałem. Pośpiesznie mi otworzono. Zobaczyłem przed sobą przerażoną Louise.
-Louis, musisz mi pomóc...-wybełkotała.
-Co się sta...
-Z Ali jest coś nie tak-powiedziała szybko i zaprowadziła mnie w głąb pokoju. Na ziemi leżała drobna, blada blondynka. Miała drgawki, a jej oczy były skierowane ku górze. Na początku trudno było mi ją poznać.
-Wezwij karetkę-powiedziała przez łzy brunetka.
~szpital~
Siedzieliśmy w poczekalni. Słychać było tylko krople deszczu, które uderzały o szyby. Lou nerwowo postukiwała stopą. Widziałem, że bardzo się martwi. Też się martwiłem, ale to w końcu jest jej najlepsza przyjaciółka. Złapałem jej dłoń, jednak zabrała ją.
-Lou..-nie pozwoliła mi dokończyć.
-Jestem tylko kucharką-przerwała mi ostro. Myślałem, że rozpadnę się na kawałki. Czyli jednak to słyszała.
-To nie jest tak jak...
W tym momencie do szpitala wbiegł zmachany i cały mokry Liam. Spojrzał na nas pytająco.
-Sprawdzają co jej jest-wybełkotała Lou.
Chłopak zakrył dłońmi swoją twarz i usiadł koło nas.
-Nie powinienem jej wtedy zostawiać-wyszeptał bardziej do siebie.
-Co?-spytaliśmy oboje.
-Wczoraj byliśmy w klubie... Nagle musiałem jechać na ten cholerny wywiad. Zaproponowałem, że ją odwiozę, ale ona nie chciała. Boże to wszystko moja wina...-powiedział i znowu spojrzał w ziemię.
-Liam, to nie twoja wina. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną tego co się stało-powiedziała Lou i spojrzała z troską na Liama. Nagle z sali wyjechało stado lekarzy i pielęgniarek. Wieźli na łóżku Ali. Była blada. Na twarzy miała maseczkę z tlenem. Ciało miała przypięte taśmą, gdyż drgawki wciąż nie ustawały.
Szybko się poderwaliśmy. Lou zaczęła mówić coś po hiszpańsku do jednego z lekarzy, ale za cholerę tego nie rozumiałem. Spojrzałem na Liama. Też wyglądał na zmieszanego. Nagle lekarz odszedł, a Lou odwróciła się do nas ze łzami w oczach.
-Idą na operację. Ktoś wstrzyknął jej okropnie dużą dawkę kokainy i.... zgwałcił-powiedziała i zaczęła płakać. Spojrzałem na Liama. Wyglądał jakby zaraz miał zemdleć.
-To wszystko moja wina-wybełkotał przez łzy.
-Nie prawda. Nie mogłeś przewidzieć tego co się stanie-powiedziałem.
-Może zginąć, przeze mnie...
-Nikt tutaj nie zginie, jasne?-krzyknąłem.
Nagle pojawił się za nami lekarz.
~~
Hej :)
Rozdział wyszedł mi dość dramatyczny. Co sądzicie?
Dzięki za komentarze pod czternastką i za tyle wejść! Obserwatorów też przybyło! Dziękuję! xx
Pojawiła się zakładka ''Polecane blogi'', jeśli chcecie możecie tam wysyłać linki do swoich blogów lub których czytacie i uważacie, że są warte polecenia. Zachęcam też do zadawania pytań do autorki, z chęcią odpowiem. 8))) Mam też ogrooomną prośbę, jeśli przeczytaliście ten rozdział zostawcie po sobie komentarz. Chciałabym zobaczyć ile Was jest. :) Poza tym to bardzo motywuje do pracy! :D
Liczę na Was! <3
sobota, 25 maja 2013
Fourteen. ''Lubię takie kłótnie''
*perspektywa Louise*
Rano obudziły mnie promienie słońca. Spojrzałam w lewo i ujrzałam jego. Słodko spał. Jego klatka unosiła się powoli o opadała. Słyszałam jego bicie serca. Uspokajało mnie to. Delikatnie przejechałam dłonią po jego policzku. Patrzyłam jeszcze chwilę na jego twarz, gdy nagle otworzył oczy. Ujrzałam przed sobą te piękne, pełne życia, niebieskie tęczówki.
-Hej, piękna-powiedział i się uśmiechnął, na co na moje kąciki ust również uniosły się ku górze.
Wtuliłam się w jego tors. Louis zakręcił sobie kosmyk moich włosów wokół swojego palca. Pocałował mnie w czoło. Spojrzałam na zegarek.
-Już 10.00?!-spytałam i zerwałam się z łóżka.
Louis spojrzał na mnie pytająco.
-Na 9.00 miałam być w pracy!-odpowiedziałam zbierając swoje rzeczy.
Kątem oka zobaczyłam, że chłopak patrz się na mój tyłek. Rzuciłam w niego poduszką na co on się lekko zaśmiał. Wstał i przewinął mnie przez swoje ramię.
-Lou, zostaw mnie!
-Najpierw przeproś!-powiedział wciąż mnie trzymając.
-Nie mam mowy!-odpowiedziałam zadziornie i wystawiłam mu język.
-W takim razie...-nie dokończył tylko położył mnie z powrotem na łóżku-będę musiał się jakoś zemścić.
W tym momencie zaczął mnie łaskotać. Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu.
-Lou, daj spokój.Muszę iść do pracy!-wybełkotałam między śmiechem, którego nie mogłam powstrzymać.
-Przeproś!-powiedział z udawaną powagą.
-Przepraszam, przepraszam, przepraszam-momentalnie ustał. Pocałował mnie w czoło, w nos i w usta. Z czym w usta trochę dłużej.
-Lubię takie kłótnie. -powiedział i się uśmiechnął. Zbliżył się do mnie i jeszcze raz mnie pocałował. Oderwałam się jednak po chwili.
-Ja też, ale naprawdę muszę już lecieć.
Zrobił lekko zawiedzioną minę. Pocałował go w policzek, ubrałam swoją sukienką i szybkim krokiem ruszyłam w kierunku kuchni.
-Znów spóźniona!-przywitał mnie Josh.
-Wiem, wiem, przepraszam.-powiedziałam zakładając fartuch.
-Ehh...Zajmij się bezą.
*perspektywa Louisa*
Wyszła. Opadłem na łóżko i odetchnąłem. My naprawdę to wczoraj zrobiliśmy? Nie mogę w to jeszcze uwierzyć.Było wprost...wspaniale. Aż za wspaniałe. Opadłem na łóżko i zakryłem twarz dłońmi. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Nagle mój telefon zawibrował na stoliku.
-Halo?-odebrałem.
-Lou, coś ty narobił? -usłyszałem głos Liama.
-Nie wiem o co...
-Chodzi o Lou i El.
Na chwilę mnie zatkało.
-Ale...
-Pan Calder nie jest zadawolony z takiego obrotu sprawy i powiedział, że już tu do nas jedzie-znowu mi przerwał. Nie było dobrze. Calder jest szefem Modestu! Było mu na rękę, że spotykam się z El, jeszcze jako przyjaciele. Wtedy wpadł na pomysł, żeby udawać parę. Potem jakoś tak wyszło, że Elka została moją dziewczyną. El miała niedługo wydawać swoją pierwszą płytę i One Direction miało jej pomóc w osiągnięciu sukcesu.
-LOUIS! Słuchasz mnie?-spytał podirytowany Liam.
-Tak, tak.
-To dobrze, dzisiaj o 18.00 przyjedzie Calder. Bądź gotowy, ok?
-Ok,ok-powiedziałem i się rozłączyłem.
Świetnie, po prostu zajebiście. Powędrowałem w stronę łazienki. Wziąłem zimny prysznic i lekko ochłonąłem. Ubrałem na siebie biały t-shirt i jeansy. Na nogi wsunąłem czarne vansy i wyszedłem z apartamentu. Szedłem bez najmniejszego sensu. Walnąłem lekko nogą o kamień. Wszedłem na ''nasze'' molo. Wchodząc zobaczyłem coś co się ruszało na piasku. Podszedłem bliżej i nie mogłem wytrzymać, żeby się nie roześmiać. Pod moimi nogami leżał Ryan tylko w bokserkach z namalowanymi okularami i wąsami. To na pewno łatwo nie zejdzie. Wokół były zdjęcia różnych dziewczyn, w tym Lou. Zdjęcie poukładane były tak, że powstał napis ''dupek''. Zaśmiałem się cicho. I wtedy zobaczyłem, że Ryan się budzi. Wtedy dostrzegłem też, że ma zaklejoną buzię i związane ręce. Spojrzał na mnie z zupełną dezorientacją.
-Nieźle cię dziewczyny urządziły, co? -spytałem.
Popatrzył na mnie błagalnym spojrzeniem.
-Nic z tego-uśmiechnąłem się pod nosem i odszedłem. Słyszałem jeszcze za sobą ciche błaganie o pomoc. Stanąłem na chwilę i coś sobie uświadomiłem. Też jestem takim samym dupkiem. Co prawda nie sypiałem z każdą, ale moją dziewczynę też zdradziłem. Poczułem chłód na ramionach. Przyśpieszyłem kroku i ruszyłem w stronę hotelu.
~18.03~
Przed hotel zajechała wielki, czarny Bentley. Już wiedziałem, że to nie będzie łatwa rozmowa. Po chwili do recepcji wszedł już ojciec Elki.
-Dzień dobry, panie Calder chciał się pan ze mną widzieć-starałem się być miły.
-Dobrze wiem czego chciałem-powiedział ostro. -Chodź-powiedział, a ręką pokazał, żeby ochrona od niego odeszła. Szliśmy sami. Doszliśmy do ławki i na niej usiedliśmy.
-Słyszałem, że ty i Eleanor nie jesteście już razem, to prawda?-modliłem się w duchu, żeby El nie powiedziała dlaczego zerwaliśmy. Skinąłem głową.
-Mogę wiedzieć dlaczego?-nic nie odpowiedziałem.-Proszę powiedz, nic się nie stanie, po prostu chce wiedzieć.
-Kocham kogoś innego-powiedziałem i odważyłem się spojrzeć w jego oczy.
Mężczyzna wyjął ze swojej marynarki cygaro i zapalił je.
-Wiedz, że nie jestem z tego zadowolony-powiedział i wydmuchał dym.
Zapadła cisza. Słychać było tylko świerszcze.
-Nie będę cię jednak zmuszał-odetchnąłem z ulgą-Ale na razie nie mów nikomu o nowej dziewczynie.
-Czemu?-spytałem bez zastanowienia.
-Nie wiem co się wydarzyło między tobą, a Eleanor, ale ona przeżyła to dość mocno. Prawie na każdej stronie plotkarskiej stronie grzmi. Pojawiają się tytuły typu ''Koniec Elounor'', ''Tajemnicza Dziewczyna Louisa z 1D''. Dziś w telewizji potwierdzisz zerwanie z moją córką, ale również sprostujesz sprawę ''nowej towarzyszki''. Zrozumiano?
Znowu zapadła cisza. Mam po prostu wszystkich okłamać?
-Chwilę, dzisiaj?
-Tak, zaraz jedziemy-powiedział i wstał z ławki.
*perspektywa Louise*
Dochodziła 19.00. Odetchnęłam z ulgą. Zdjęłam fartuch i umyłam ręce. Wyszłam z kuchni i skierowałam się w stronę pokoju. Wciąż miałam na sobie ubrania z wczoraj. Zdjęłam je zwinnym ruchem i weszłam pod zimny prysznic. Ubrałam dresy, t-shirt, a włosy owinęłam ręcznikiem. Usiadłam na łóżku. Sprawdziłam swój telefon.
Od: Ali xx
Wychodzę, wrócę późno xx
Ciekawe, pewnie z Liamem... Nieważne. Miałam też 3 nieodebrane telefony od Louisa. Oddzwoniłam, ale włączyła się sekretarka. Wzruszyłam ramionami i włączyłam telewizor. Przewijałam kanały, gdy zobaczyłam Louisa na ekranie, a potem resztę chłopaków. Zostawiłam program. Spojrzałam na napis ''na żywo'' w górnym prawym rogu.
-Więc Lou, ostatnio pojawiły się plotki, że ty i twoja dziewczyna, Eleanor Calder zerwaliście... To prawda?
-Tak, to prawda. Musieliśmy rozstać, gdyż nie spędzaliśmy ze sobą wystarczająco dużo czasu-nie wiem dlaczego, ale odniosłam wrażenie jakby Lou mówił inaczej niż zazwyczaj.
-Przykro mi. A co jeśli chodzi o tajemniczą towarzyszkę?
Zdziwiłam się. Czy chodziło o mnie?
-Na każdym praktycznie portalu widnieją twoje zdjęcia z pewną uroczą brunetką...
Sięgnęłam po telefon i faktycznie. Na pierwszym lepszym blogu o gwiazdach widniało np. nasze wspólne zdjęcie przy basenie.
-Czy to może ona była powodem rozstania?-brnął dalej reporter.
Louis wyglądał na zmieszanego.
-Nie... Nic mnie z nią nie łączy. To tylko kucharka whotelu, którym zostaliśmy i chciała ze mną zrobić zdjęcie- powiedział. Reporter skinął głową i wrócił do zadawania pytań innym. Zabolało mnie to. Wiedziałam, że nie przedstawi mnie jako swoją dziewczynę, ale w głębi miałam nadzieję, że chociaż powie coś w stylu to moja przyjaciółka. A on nazwał mnie po prostu kucharką, która chciała z nim zdjęcie.Wyłączyłam telewizor. Nie miałam ochoty już dłużej go oglądać. Czyli dla niego to nic nie znaczyło? Tak zwana ''summer love''. Nie, pewnie po prostu nie chciał wyjść na dupka, że po zerwaniu z dziewczyną od razu znalazł sobie pocieszenie. Ale z drugiej strony, gdy powiedział ''to tylko kucharka'', wyglądał na kogoś kto mówi prawdę. Nie wyglądał na smutnego, albo chociaż zmieszanego. Powiedział to jakby to było oczywiste. Może dla niego było, ale dla mnie nie.
~~
Jak zwykle długa przerwa, przepraszam :C I bardzo Wam dziękuję za wejścia, obserwatorów i komentarze, naprawdę Was kocham <3 Założyłam ASKA gdzie możecie pytać się odnośnie bloga, rozdziałów itd.
Mam też dla Was zaproszenie na mojego nowego bloga: http://causeeverythingyoudoismagic1d.blogspot.com/
+ co sądzicie o nowym wyglądzie? :D
Jesteście niesamowite, jeśli jeszcze ktoś wchodzi to wiedz, że cię kocham <3
PS są z nami jakieś belieberki? jak tak to serdecznie zapraszam na nowego bloga z Justinem, naprawdę polecam, jest świetny :*
http://teenagedirtbag-tlumaczenie.blogspot.com/
Rano obudziły mnie promienie słońca. Spojrzałam w lewo i ujrzałam jego. Słodko spał. Jego klatka unosiła się powoli o opadała. Słyszałam jego bicie serca. Uspokajało mnie to. Delikatnie przejechałam dłonią po jego policzku. Patrzyłam jeszcze chwilę na jego twarz, gdy nagle otworzył oczy. Ujrzałam przed sobą te piękne, pełne życia, niebieskie tęczówki.
-Hej, piękna-powiedział i się uśmiechnął, na co na moje kąciki ust również uniosły się ku górze.
Wtuliłam się w jego tors. Louis zakręcił sobie kosmyk moich włosów wokół swojego palca. Pocałował mnie w czoło. Spojrzałam na zegarek.
-Już 10.00?!-spytałam i zerwałam się z łóżka.
Louis spojrzał na mnie pytająco.
-Na 9.00 miałam być w pracy!-odpowiedziałam zbierając swoje rzeczy.
Kątem oka zobaczyłam, że chłopak patrz się na mój tyłek. Rzuciłam w niego poduszką na co on się lekko zaśmiał. Wstał i przewinął mnie przez swoje ramię.
-Lou, zostaw mnie!
-Najpierw przeproś!-powiedział wciąż mnie trzymając.
-Nie mam mowy!-odpowiedziałam zadziornie i wystawiłam mu język.
-W takim razie...-nie dokończył tylko położył mnie z powrotem na łóżku-będę musiał się jakoś zemścić.
W tym momencie zaczął mnie łaskotać. Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu.
-Lou, daj spokój.Muszę iść do pracy!-wybełkotałam między śmiechem, którego nie mogłam powstrzymać.
-Przeproś!-powiedział z udawaną powagą.
-Przepraszam, przepraszam, przepraszam-momentalnie ustał. Pocałował mnie w czoło, w nos i w usta. Z czym w usta trochę dłużej.
-Lubię takie kłótnie. -powiedział i się uśmiechnął. Zbliżył się do mnie i jeszcze raz mnie pocałował. Oderwałam się jednak po chwili.
-Ja też, ale naprawdę muszę już lecieć.
Zrobił lekko zawiedzioną minę. Pocałował go w policzek, ubrałam swoją sukienką i szybkim krokiem ruszyłam w kierunku kuchni.
-Znów spóźniona!-przywitał mnie Josh.
-Wiem, wiem, przepraszam.-powiedziałam zakładając fartuch.
-Ehh...Zajmij się bezą.
*perspektywa Louisa*
Wyszła. Opadłem na łóżko i odetchnąłem. My naprawdę to wczoraj zrobiliśmy? Nie mogę w to jeszcze uwierzyć.Było wprost...wspaniale. Aż za wspaniałe. Opadłem na łóżko i zakryłem twarz dłońmi. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Nagle mój telefon zawibrował na stoliku.
-Halo?-odebrałem.
-Lou, coś ty narobił? -usłyszałem głos Liama.
-Nie wiem o co...
-Chodzi o Lou i El.
Na chwilę mnie zatkało.
-Ale...
-Pan Calder nie jest zadawolony z takiego obrotu sprawy i powiedział, że już tu do nas jedzie-znowu mi przerwał. Nie było dobrze. Calder jest szefem Modestu! Było mu na rękę, że spotykam się z El, jeszcze jako przyjaciele. Wtedy wpadł na pomysł, żeby udawać parę. Potem jakoś tak wyszło, że Elka została moją dziewczyną. El miała niedługo wydawać swoją pierwszą płytę i One Direction miało jej pomóc w osiągnięciu sukcesu.
-LOUIS! Słuchasz mnie?-spytał podirytowany Liam.
-Tak, tak.
-To dobrze, dzisiaj o 18.00 przyjedzie Calder. Bądź gotowy, ok?
-Ok,ok-powiedziałem i się rozłączyłem.
Świetnie, po prostu zajebiście. Powędrowałem w stronę łazienki. Wziąłem zimny prysznic i lekko ochłonąłem. Ubrałem na siebie biały t-shirt i jeansy. Na nogi wsunąłem czarne vansy i wyszedłem z apartamentu. Szedłem bez najmniejszego sensu. Walnąłem lekko nogą o kamień. Wszedłem na ''nasze'' molo. Wchodząc zobaczyłem coś co się ruszało na piasku. Podszedłem bliżej i nie mogłem wytrzymać, żeby się nie roześmiać. Pod moimi nogami leżał Ryan tylko w bokserkach z namalowanymi okularami i wąsami. To na pewno łatwo nie zejdzie. Wokół były zdjęcia różnych dziewczyn, w tym Lou. Zdjęcie poukładane były tak, że powstał napis ''dupek''. Zaśmiałem się cicho. I wtedy zobaczyłem, że Ryan się budzi. Wtedy dostrzegłem też, że ma zaklejoną buzię i związane ręce. Spojrzał na mnie z zupełną dezorientacją.
-Nieźle cię dziewczyny urządziły, co? -spytałem.
Popatrzył na mnie błagalnym spojrzeniem.
-Nic z tego-uśmiechnąłem się pod nosem i odszedłem. Słyszałem jeszcze za sobą ciche błaganie o pomoc. Stanąłem na chwilę i coś sobie uświadomiłem. Też jestem takim samym dupkiem. Co prawda nie sypiałem z każdą, ale moją dziewczynę też zdradziłem. Poczułem chłód na ramionach. Przyśpieszyłem kroku i ruszyłem w stronę hotelu.
~18.03~
Przed hotel zajechała wielki, czarny Bentley. Już wiedziałem, że to nie będzie łatwa rozmowa. Po chwili do recepcji wszedł już ojciec Elki.
-Dzień dobry, panie Calder chciał się pan ze mną widzieć-starałem się być miły.
-Dobrze wiem czego chciałem-powiedział ostro. -Chodź-powiedział, a ręką pokazał, żeby ochrona od niego odeszła. Szliśmy sami. Doszliśmy do ławki i na niej usiedliśmy.
-Słyszałem, że ty i Eleanor nie jesteście już razem, to prawda?-modliłem się w duchu, żeby El nie powiedziała dlaczego zerwaliśmy. Skinąłem głową.
-Mogę wiedzieć dlaczego?-nic nie odpowiedziałem.-Proszę powiedz, nic się nie stanie, po prostu chce wiedzieć.
-Kocham kogoś innego-powiedziałem i odważyłem się spojrzeć w jego oczy.
Mężczyzna wyjął ze swojej marynarki cygaro i zapalił je.
-Wiedz, że nie jestem z tego zadowolony-powiedział i wydmuchał dym.
Zapadła cisza. Słychać było tylko świerszcze.
-Nie będę cię jednak zmuszał-odetchnąłem z ulgą-Ale na razie nie mów nikomu o nowej dziewczynie.
-Czemu?-spytałem bez zastanowienia.
-Nie wiem co się wydarzyło między tobą, a Eleanor, ale ona przeżyła to dość mocno. Prawie na każdej stronie plotkarskiej stronie grzmi. Pojawiają się tytuły typu ''Koniec Elounor'', ''Tajemnicza Dziewczyna Louisa z 1D''. Dziś w telewizji potwierdzisz zerwanie z moją córką, ale również sprostujesz sprawę ''nowej towarzyszki''. Zrozumiano?
Znowu zapadła cisza. Mam po prostu wszystkich okłamać?
-Chwilę, dzisiaj?
-Tak, zaraz jedziemy-powiedział i wstał z ławki.
*perspektywa Louise*
Dochodziła 19.00. Odetchnęłam z ulgą. Zdjęłam fartuch i umyłam ręce. Wyszłam z kuchni i skierowałam się w stronę pokoju. Wciąż miałam na sobie ubrania z wczoraj. Zdjęłam je zwinnym ruchem i weszłam pod zimny prysznic. Ubrałam dresy, t-shirt, a włosy owinęłam ręcznikiem. Usiadłam na łóżku. Sprawdziłam swój telefon.
Od: Ali xx
Wychodzę, wrócę późno xx
Ciekawe, pewnie z Liamem... Nieważne. Miałam też 3 nieodebrane telefony od Louisa. Oddzwoniłam, ale włączyła się sekretarka. Wzruszyłam ramionami i włączyłam telewizor. Przewijałam kanały, gdy zobaczyłam Louisa na ekranie, a potem resztę chłopaków. Zostawiłam program. Spojrzałam na napis ''na żywo'' w górnym prawym rogu.
-Więc Lou, ostatnio pojawiły się plotki, że ty i twoja dziewczyna, Eleanor Calder zerwaliście... To prawda?
-Tak, to prawda. Musieliśmy rozstać, gdyż nie spędzaliśmy ze sobą wystarczająco dużo czasu-nie wiem dlaczego, ale odniosłam wrażenie jakby Lou mówił inaczej niż zazwyczaj.
-Przykro mi. A co jeśli chodzi o tajemniczą towarzyszkę?
Zdziwiłam się. Czy chodziło o mnie?
-Na każdym praktycznie portalu widnieją twoje zdjęcia z pewną uroczą brunetką...
Sięgnęłam po telefon i faktycznie. Na pierwszym lepszym blogu o gwiazdach widniało np. nasze wspólne zdjęcie przy basenie.
-Czy to może ona była powodem rozstania?-brnął dalej reporter.
Louis wyglądał na zmieszanego.
-Nie... Nic mnie z nią nie łączy. To tylko kucharka whotelu, którym zostaliśmy i chciała ze mną zrobić zdjęcie- powiedział. Reporter skinął głową i wrócił do zadawania pytań innym. Zabolało mnie to. Wiedziałam, że nie przedstawi mnie jako swoją dziewczynę, ale w głębi miałam nadzieję, że chociaż powie coś w stylu to moja przyjaciółka. A on nazwał mnie po prostu kucharką, która chciała z nim zdjęcie.Wyłączyłam telewizor. Nie miałam ochoty już dłużej go oglądać. Czyli dla niego to nic nie znaczyło? Tak zwana ''summer love''. Nie, pewnie po prostu nie chciał wyjść na dupka, że po zerwaniu z dziewczyną od razu znalazł sobie pocieszenie. Ale z drugiej strony, gdy powiedział ''to tylko kucharka'', wyglądał na kogoś kto mówi prawdę. Nie wyglądał na smutnego, albo chociaż zmieszanego. Powiedział to jakby to było oczywiste. Może dla niego było, ale dla mnie nie.
~~
Jak zwykle długa przerwa, przepraszam :C I bardzo Wam dziękuję za wejścia, obserwatorów i komentarze, naprawdę Was kocham <3 Założyłam ASKA gdzie możecie pytać się odnośnie bloga, rozdziałów itd.
Mam też dla Was zaproszenie na mojego nowego bloga: http://causeeverythingyoudoismagic1d.blogspot.com/
+ co sądzicie o nowym wyglądzie? :D
Jesteście niesamowite, jeśli jeszcze ktoś wchodzi to wiedz, że cię kocham <3
PS są z nami jakieś belieberki? jak tak to serdecznie zapraszam na nowego bloga z Justinem, naprawdę polecam, jest świetny :*
http://teenagedirtbag-tlumaczenie.blogspot.com/
sobota, 20 kwietnia 2013
Thirteen. ''Wakacje się już prawie kończą''
SCENA +18 ! Czytasz na własną odpowiedzialność! :))
- Lou, nie tutaj. - szepnęłam kiedy szatyn przywarł do moich warg łapczywie chwytając moje udo.
- Nigdy nie chciałaś przetestować powiedzenia 'sex on the beach'? - zapytał z cwaniackim uśmieszkiem opierając swoje czoło o moje.
- Nie, jakoś nie z tobą w roli głównej. - drażniłam się.
- Wiem że mnie chcesz, pragniesz mnie tak samo jak ja pragnę ciebie.
- Woaah, nigdy tego nie powiedziałam. - wrzasnęłam odsuwając się.
- Ja to mówię. - rzucił jak od niechcenia wzruszając ramionami.
Wstał z piasku podniósł mnie z ziemi, i jak lalkę przerzucił mnie sobie przez ramię, bezsilnie uderzałam piąstkami w jego umięśnione plecy, bez skutku. Po dłuższej chwili poczułam jak rzuca mnie na miękkie łóżko.
W jednej sekundzie zamyka drzwi na klucz, opuszcza rolety, gasi światło i odpala świeczkę o zapachu wanilii, która momentalnie wypełnia całe pomieszczenie. Poczułam wielką chcicę na seksowne ciało Louisa.
Z zamyśleń wyrwał mnie ciężar przygniatający moją sylwetkę. Usta chłopaka błyskawicznie odnalazły moje, skupił się na mojej dolnej wardze lekko ją przygryzając, wślizgnął język do środka, muskał nim moje podniebienie. Przeszedł na moją szyję, składał na niej pojedyncze pocałunki, cmokał dekolt, zatrzymał się na obojczyku i zaczął ssać, przyjemne ciepło i dreszcz przebiegły po moim ciele, Lou zostawił na mnie swój ślad, malinka na skórze przybierała coraz bardziej purpurowy kolor.
Chłopak rozerwał moją sukienkę, rzucając ją w najdalszy kąt pokoju. Całował mój brzuch a ciarki oblały moją skórę, zrzucił z siebie koszulkę ukazując umięśniony tors, spodnie zdjął razem z bokserkami, nie robił sobie problemu. Stanika i majtek pozbył się tak szybko że nawet nie zdążyłam mrugnąć, jego wilgotne wargi zetknęły się z moim dekoltem, ręce oplotły mnie w talii a jego twardy, gotowy do zabawy penis wbijał mi się w udo. Sapnęłam kiedy jego ręka złapała moją pierś. Jęczałam i krzyczałam kiedy grał w swoje głupiutkie gierki.
- No wejdź już we mnie! - krzyknęłam tak głośno, że byłam zdziwiona że ludzie w chinach mnie nie usłyszeli.
Lou zachichotał i złożył soczysty pocałunek na moich ustach wypełniając prośbę.
Pocałował mnie w czoło, troskliwie i czule.
Zacisnęłam z bólu powieki, oczy same zaczęły mi łzawić, syknęłam.
- Boli? Jak powiesz żebym przestał to przestanę. - powiedział.
- Kontynuuj. - moja krótka odpowiedź była jednoznaczna z wielkim wysiłkiem i bólem.
Jednak Louis mnie posłuchał i wszedł we mnie jeszcze raz, rozluźniłam się a szatyn wpadł w trans, poruszał się rytmicznie wywołując u mnie ciche jęki i gesty unoszenia moich bioder w górę.
Zmieniał tempo doprowadzając mnie do szału. Raz wolniej raz szybciej. Kropelka potu pojawiła się na jego czole.
- Szybciej... - wyszeptałam przez zaciśnięte zęby.
- Się robi królowo. - wydyszał.
zrobił jak powiedział, poruszał biodrami tak szybko że niemal eksplodowałam z rozkoszy.
- Louis, Louis to chyba już. - wyjęczałam będąc u szczytu.
- Ja.... TEŻ. - wypowiadając ostatnie słowo, poczułam ciepło rozchodzące się w okolicach podbrzusza, odetchnęłam z dumą całując jego rozchylone usta.
- Kocham cię. - powiedział i musnął moje czoło.
-Ja ciebie też. -szepnęłam i wtuliłam się w chłopaka.
*perspektywa Ali*
Trochę mnie zaniepokoiło, że Lou nie wraca. Dzwoniłam do niej i pisałam, ale nie reagowała. Poszłam, więc do Liama. Wszyscy oprócz Louisa oglądali jakiś mecz na full głośności.
-Gdzie Louise? -krzyknęłam. Wszyscy kiwnęli głową, że w pokoju obok. Kiedy chciałam się tam skierować, poczułam na sobie czyjąś dłoń.
-Lepiej tam nie wchodź. -powiedział Harry puszczając moją dłoń.
-Czemu?-spytałam i spojrzałam na nich dziwnie. Wymienili się spojrzeniami i ściszyli telewizor. Wtedy usłyszałam dość głośne jęki Lou i Louisa. Przygryzłam policzki od środka żeby się nie roześmiać. Inni zareagowali tak samo.
-Macie racje. Nie będę im przeszkadzać. -uśmiechnęłam się. Kierując się ku wyjściu znowu poczułam czyjąś dłoń. Tym razem był to Liam.
-Może się przejdziemy?-zaproponował brunet.
-Jasne.
Wyszliśmy z apartamentu i skierowaliśmy się ku morzu. Maszerowaliśmy w ciszy. W pewnym momencie Liam chwycił moją dłoń. Uśmiechnęłam się, a on to odwzajemnił. Usiedliśmy na piasku. Było już ciemno. Było słychać tylko szum morza. Wsłuchiwałam się w nie bawiąc się zimnym piaskiem.
-Wiesz...-zaczął, a ja momentalnie spojrzałam na chłopaka.-Wakacje się już prawie kończą, przynajmniej moje wakacje i... jest coś co chciałbym zrobić. -Liam swój wzrok, który był wbity w ziemię, teraz skierował na mnie. Zbliżyliśmy swoje twarze do siebie i po kilku sekundach nasze usta już się stykały. Pocałunek był szczery i pełen uczucia. Oderwaliśmy się na chwilę. Uśmiechnęliśmy się do siebie. W tym momencie usłyszałam huk. Spojrzałam na niebo, a tam pojawiło się mnóstwo różnokolorowych fajerwerków. Spojrzałam na bruneta i zaśmialiśmy się oboje, a potem wróciliśmy do wcześniejszej czynności.
~~
Przepraszam, że tak późno. :( Szkoła -.- Teraz egzaminy będą i majówka więc na pewno następny dodam szybciej :D Dziękuję Wam bardzo za 10 komentarzy pod dwunastką ;) I oczywiście za ponad 11000 wejść, nawet nie wiecie jak się cieszę ♥ Scenę +18 napisała moja kochana... nie mogę zdradzić kto bo mi zabroniła xd Ale kocham ją ! Was oczywiście też ♥
Mokre buziaki dla każdego kto czyta xx
piątek, 29 marca 2013
Twelve. ''Hej kochanie!''
*perspektywa Louise*
-I jak? -powiedziałam pokazując swój strój.
-Wow. -skomentowała Ali. -Wyglądasz niesamowicie.
Uśmiechnęłam się do kumpeli, pożegnałam się z nią i wyszłam z pokoju.
Szłam krętymi ścieżkami aż do restauracji.
* w tle *
Tam zobaczyłam siedzącego Ryana, który już zaczął ''zajmować się'' kelnerką. Jak ja mogłam nie zauważyć tego co robił? Udając, że tego nie widzę weszłam do lokalu z uśmiechem.
-Hej kochanie! -powiedziałam, po czym chłopak od razu zwrócił się w moją stronę.
-Hej!-przywitał się całusem w usta. Wcześniej tego nie zauważyłam, ale jego pocałunki wcale nie były wspaniałe, wręcz przeciwnie. Nachalne, a zarazem bez uczuć. Z ust czuć było papierosy.
Oderwaliśmy się od siebie i zajęliśmy miejsca. Zamówiliśmy, a potem Ryan się do mnie zwrócił:
-Z jakiej to okazji idziemy do restauracji?
-Żadnej. -powiedziałam i podeszłam do niego i szepnęłam mu na ucho-Chcę TO dzisiaj zrobić.
On nic nie odpowiedział tylko oblizał usta.
-Wiesz, co weźmy to do pokoju. -powiedziałam uwodzicielsko.
On pokiwał głową i już po chwili znajdowaliśmy się w pokoju. Zamówiłam szampana i zaczęłam polewać Ryanowi. Nie miał mocnej głowy, bo po trzech kieliszkach ledwo stał. Wpuściłam wszystkie dziewczyny do środka. Gdy je zobaczył nagle się opamiętał. Wszystkie dziewczyny były kiedyś z Ryanem.
-Co do...
-Pamiętasz je? -powiedziałam. -Jenna, Carly, Courtney, Maria, Lola, Carmen, Violeta i Gabriella.
-Nie kojarzę...
-Spotkaliśmy się w kawiarni. -powiedziała Carmen.
-Mi zaproponowałeś podwiezienie do domu.-dodała Lola.
-Byliśmy na kilku dyskotekach. -rzuciła Violeta.
-Wszystkim nam mówiłeś, że jesteśmy jedyne w swoim rodzaju i nas kochasz. -wygłosiła Carly.
-No i? Przecież nic złego nie zrobiłem! -bronił się.
Wymieniłyśmy z dziewczynami spojrzenia.
-Masz rację. Niczego złego nie zrobiłeś. -powiedziałam, a wszystkie dziewczyny zmierzyły mnie wzrokiem.-Może przynieś szampana i zaszalejemy?
-Wiedziałem, że zmądrzejecie, zaraz wracam. -powiedział zadowolony i wyszedł z pokoju.
-Co ty odwalasz?! -krzyknęła Jenna.
-Zaufajcie mi. -szepnęłam, a do pokoju wrócił Ryan z 2 butelkami szampana. Po kilku chwilach Ryan już nie mógł ustać.
~2 godziny później~
Już po wszystkim. Siedzę sobie na tym samym co zawsze pomoście i wpatruję się w księżyc. Słychać było szum morza i mewy. Pewnie zastanawiacie się, co zrobiliśmy Ryanowi? Powiem tak, spędzi bardzo uroczą noc pod gołym niebem.
Nagle poczułam czyjś dotyk na swoim ramieniu. Odwróciłam się i ujrzałam przed sobą Louisa. Podniosłam się z ziemi i rzuciłam mu się na szyję. Usiedliśmy na pomoście z wiszącymi nogami ku wodzie. Położyliśmy się na plecach. Wtuliłam się w bruneta. Ostatnio często o nas myślę. Czas leci nie ubłagalnie. Wakacje nie trwają wiecznie. Już ponad połowa zleciała.
-Coś się stało? -zwrócił się do mnie z troską w głosie.
-Nie...nic.
-Przecież widzę, że jest coś na rzeczy.-powiedział i spojrzał mi w oczy.
-Czy...my... będziemy jeszcze razem po skończeniu wakacji? -wyjąkałam.
Chłopak poderwał się lekko i spojrzał mi w oczy.
-Ja chcę. -powiedział zbliżył się ku mojej twarzy. -A ty chcesz?
Znajdował się kilka centymetrów ode mnie. Czułam jego oddech, widziałam jego niebieskie oczy i słyszałam bicie jego serca. Znałam odpowiedź. Od pierwszej chwili, gdy go spotkałam już to wiedziałam. Chłopak spojrzał na mnie wyczekująco. Na co ja wpiłam się w jego usta. Niebieskooki od razu odwzajemnił pocałunek. Miał ciepłe i miękkie usta, a oddech pachniał mu gumą miętową. Pocałunek był czuły i bardzo szczery. Oderwałam się na chwilę od chłopaka i szepnęłam:
-Jeszcze nigdy w życiu nie chciałam czegoś tak bardzo. -Po moich słowach chłopak ponownie wpił się w moje usta.
~~
Siemaa! :) Przepraszam za długą przerwę, ale szkoła i problemy z internetem -.- Nie wiem czy rozdział mi wyszedł, bo nie mogłam się jakoś za niego zabrać, więc proszę o szczerą opinię : 3 Więc tak wiem, że pewnie nie ogarniacie tej całej zemsty, ale wszystko wyjaśni się w następnym rozdziali ;)
To chyba wszystko z mojej strony w tym poście.
Buziaki xx
-I jak? -powiedziałam pokazując swój strój.
-Wow. -skomentowała Ali. -Wyglądasz niesamowicie.
Uśmiechnęłam się do kumpeli, pożegnałam się z nią i wyszłam z pokoju.
Szłam krętymi ścieżkami aż do restauracji.
* w tle *
Tam zobaczyłam siedzącego Ryana, który już zaczął ''zajmować się'' kelnerką. Jak ja mogłam nie zauważyć tego co robił? Udając, że tego nie widzę weszłam do lokalu z uśmiechem.
-Hej kochanie! -powiedziałam, po czym chłopak od razu zwrócił się w moją stronę.
-Hej!-przywitał się całusem w usta. Wcześniej tego nie zauważyłam, ale jego pocałunki wcale nie były wspaniałe, wręcz przeciwnie. Nachalne, a zarazem bez uczuć. Z ust czuć było papierosy.
Oderwaliśmy się od siebie i zajęliśmy miejsca. Zamówiliśmy, a potem Ryan się do mnie zwrócił:
-Z jakiej to okazji idziemy do restauracji?
-Żadnej. -powiedziałam i podeszłam do niego i szepnęłam mu na ucho-Chcę TO dzisiaj zrobić.
On nic nie odpowiedział tylko oblizał usta.
-Wiesz, co weźmy to do pokoju. -powiedziałam uwodzicielsko.
On pokiwał głową i już po chwili znajdowaliśmy się w pokoju. Zamówiłam szampana i zaczęłam polewać Ryanowi. Nie miał mocnej głowy, bo po trzech kieliszkach ledwo stał. Wpuściłam wszystkie dziewczyny do środka. Gdy je zobaczył nagle się opamiętał. Wszystkie dziewczyny były kiedyś z Ryanem.
-Co do...
-Pamiętasz je? -powiedziałam. -Jenna, Carly, Courtney, Maria, Lola, Carmen, Violeta i Gabriella.
-Nie kojarzę...
-Spotkaliśmy się w kawiarni. -powiedziała Carmen.
-Mi zaproponowałeś podwiezienie do domu.-dodała Lola.
-Byliśmy na kilku dyskotekach. -rzuciła Violeta.
-Wszystkim nam mówiłeś, że jesteśmy jedyne w swoim rodzaju i nas kochasz. -wygłosiła Carly.
-No i? Przecież nic złego nie zrobiłem! -bronił się.
Wymieniłyśmy z dziewczynami spojrzenia.
-Masz rację. Niczego złego nie zrobiłeś. -powiedziałam, a wszystkie dziewczyny zmierzyły mnie wzrokiem.-Może przynieś szampana i zaszalejemy?
-Wiedziałem, że zmądrzejecie, zaraz wracam. -powiedział zadowolony i wyszedł z pokoju.
-Co ty odwalasz?! -krzyknęła Jenna.
-Zaufajcie mi. -szepnęłam, a do pokoju wrócił Ryan z 2 butelkami szampana. Po kilku chwilach Ryan już nie mógł ustać.
~2 godziny później~
Już po wszystkim. Siedzę sobie na tym samym co zawsze pomoście i wpatruję się w księżyc. Słychać było szum morza i mewy. Pewnie zastanawiacie się, co zrobiliśmy Ryanowi? Powiem tak, spędzi bardzo uroczą noc pod gołym niebem.
Nagle poczułam czyjś dotyk na swoim ramieniu. Odwróciłam się i ujrzałam przed sobą Louisa. Podniosłam się z ziemi i rzuciłam mu się na szyję. Usiedliśmy na pomoście z wiszącymi nogami ku wodzie. Położyliśmy się na plecach. Wtuliłam się w bruneta. Ostatnio często o nas myślę. Czas leci nie ubłagalnie. Wakacje nie trwają wiecznie. Już ponad połowa zleciała.
-Coś się stało? -zwrócił się do mnie z troską w głosie.
-Nie...nic.
-Przecież widzę, że jest coś na rzeczy.-powiedział i spojrzał mi w oczy.
-Czy...my... będziemy jeszcze razem po skończeniu wakacji? -wyjąkałam.
Chłopak poderwał się lekko i spojrzał mi w oczy.
-Ja chcę. -powiedział zbliżył się ku mojej twarzy. -A ty chcesz?
Znajdował się kilka centymetrów ode mnie. Czułam jego oddech, widziałam jego niebieskie oczy i słyszałam bicie jego serca. Znałam odpowiedź. Od pierwszej chwili, gdy go spotkałam już to wiedziałam. Chłopak spojrzał na mnie wyczekująco. Na co ja wpiłam się w jego usta. Niebieskooki od razu odwzajemnił pocałunek. Miał ciepłe i miękkie usta, a oddech pachniał mu gumą miętową. Pocałunek był czuły i bardzo szczery. Oderwałam się na chwilę od chłopaka i szepnęłam:
-Jeszcze nigdy w życiu nie chciałam czegoś tak bardzo. -Po moich słowach chłopak ponownie wpił się w moje usta.
~~
Siemaa! :) Przepraszam za długą przerwę, ale szkoła i problemy z internetem -.- Nie wiem czy rozdział mi wyszedł, bo nie mogłam się jakoś za niego zabrać, więc proszę o szczerą opinię : 3 Więc tak wiem, że pewnie nie ogarniacie tej całej zemsty, ale wszystko wyjaśni się w następnym rozdziali ;)
To chyba wszystko z mojej strony w tym poście.
Buziaki xx
poniedziałek, 11 marca 2013
Eleven. ''Przytul mnie''
*perspektywa Louisa*
Głowa mnie tak boli, że chyba zaraz eksploduje. Wziąłem już tabletki, ale nie pomogły. Chłopcy poszli na jakąś imprezę. Otworzyłem drzwi i wyszedłem na taras. Było słychać tylko szum morza. Na niebie widniały gwiazdy, a w powietrzu unosił się zapach świeżo skoszonej trawy. Otworzyłem butelkę z piwem i położyłem się na leżaku. Zamknąłem oczy i... usłyszałem pukanie do drzwi.
''Cholera''-powiedziałem pod nosem. Odłożyłem piwo i otworzyłem drzwi.
-Louise? -spytałem myśląc, że mam zwidy.
-Nie, jestem jej duchem! -powiedziała, a ja spojrzałem na nią jak na wariatkę.-ŻARTOWAŁAM!-wybuchnęła śmiechem. ,,Nieźle się nawaliła''-pomyślałem.
-Wpuścisz mnie, czy będziemy tak gadać w drzwiach?
Wpuściłem Lou do środka. Wchodząc potknęła się, ale zdążyłem ją złapać.
-Łapy przy sobie! -krzyknęła oburzona.
Gdy ją puściłem, chwiejnym krokiem pomaszerowała przed siebie. Poszedłem za nią, jednak w pewnym momencie zaczęła mnie tak po prostu całować. Nawet nie wiem kiedy, znaleźliśmy się na łóżku. Po kilku sekundach dotarło do mnie to, co się dzieję.
-Lou, jesteś pijana. -oderwałem się od dziewczyny i wstałem z łóżka.
-Nie to nie. -powiedziała i zdjęła szpilki.
-Co ty robisz? -spytałem, ale nic nie odpowiedziała.
Przykryła się kołdrą i poszła spać. Zaśmiałem się cicho pod nosem.
Po chwili dziewczyna podniosła głowę i powiedziała:
-No chodź!
-Co? -spytałem, bo nie wiedziałem o co zbytnio jej chodzi.
-Przytul mnie! -rozkazała, po czym przesunęła się trochę w lewą stronę i poklepała miejsce koło siebie.
-Lou, ja...
-Proszę. -powiedziała spokojnie.
Wstałem i podszedłem do łóżka. Położyłem się koło niej. Lou spojrzała na mnie swoimi pięknymi oczami, a potem wtuliła się we mnie.
-Kocham cię. -usłyszałem prawie bezgłośny szept.
*perspektywa Louise*
~rano~
Ze snu wyrwał mnie okropny ból głowy. Otworzyłam oczy, ale od razu je zamknęłam.Słońce mnie oślepiało.
Zaraz, zaraz...W moim pokoju, nie mam okna przy łóżku. Przemogłam się, żeby otworzyć oczy. Pokój rozpoznałam od razu. Spojrzałem w prawo. Koło mnie leżał Louis. ŻE CO?! Jak to się wszystko stało? Pamiętam tylko, że poszłam na imprezę i szukałam Ryan'a. Pamiętam też to, jak całował się z jakimś blond pasztetem. Powinnam wierzyć Ali.
Szturchnęłam śpiącego obok bruneta.
-Co ja tu robię? -spytałam. -I dlaczego jestem z tobą w łóżku?
-Nic nie pamiętasz? -odpowiedział ziewając.
-Nie...
-Przyszłaś to nieźle wstawiona i chciałaś...no wiesz. Kiedy ci odmówiłem obraziłaś się, ale po chwili chciałaś, żebym cię przytulił. Więc położyłem się koło ciebie, a ty mnie przytuliłaś.
Czyli do niczego nie doszło.Odetchnęłam z ulgą, ale z drugiej strony...
-Czemu nie chciałeś się ze mną przespać? -na serio powiedziałam to na głos? (!)
-Byłaś pijana. Nie chciałem tego wykorzystywać. -odpowiedział i usiadł na łóżku. Popatrzył w moje oczy.
-Dzięki. -szepnęłam.
-Nie ma za co. -uśmiechnął się lekko.-Przepraszam, za tamto, wiesz...
-Wiesz, że nie umiem się na ciebie długo gniewać. -powiedziałam i przytuliłam się do chłopaka.
Spojrzałam w te nieziemskie oczy. Wpiłam się w jego usta. Po chwili jednak Louis oderwał się ode mnie.
-A Ryan?
-To już skończone -powiedziałam chłodno i odsunęłam się od Louisa.
-Przepraszam, nie chciałem...
Położyliśmy się na łóżku i wtuliłam się w Louisa.
-Ryan to dupek. -usłyszałam od chłopaka. Spojrzałam na niego pytająco. -Widziałem jak flirtował z Ali i z kilkoma innymi dziewczynami. Mówiłaś też, że całował się z inną.
-Mówiłam? -spytałam.
-Wczoraj to powiedziałaś... i jeszcze kilka innych rzeczy.
-Na przykład?
-Że jestem seksowny! -powiedział i poruszał brwiami.
-Tak? -powiedziałam drocząc się z niebieskookim. Przesunęłam ku niemu.
-Mówiłaś też, że mnie kochasz... Ale to pewnie były pijackie brednie... -powiedział lekko zmarnowany (?).
-Czemu brednie? -spytałam szybko.
-A nie? -spojrzał na mnie tymi swoimi oczami.
-Nie -powiedziałam i uśmiechnęłam się. -To była prawda -po tych słowach na twarzy Lou również zagościł uśmiech.
~kilka godzin później~
-Więc ty i Louis znowu jesteście razem? -usłyszałam od Ali. Przytaknęłam i uśmiechnęłam się.
-Przepraszam, że ci nie wierzyłam w sprawie Ryan'a. Próbowałam sobie wmówić, że coś do niego czuję.
-Nie ma sprawy. Cieszę się, że znowu jest jak dawniej -przytuliłyśmy się do siebie.
-Powinniśmy się na nim odegrać. -powiedziałam z chamskim uśmieszkiem.
~~
Hej! Jak myślicie co szykuję Louise? Hmm? *^*
Dziękuję bardzo za tyle komentarzy, jesteście kochane ♥ Tak jak obiecałam, niespodzianka. ;)
W głowie mam już pomysł na nowe opowiadanie. Jako czytelniczki mojego bloga, chciałabym, żebyście oceniły zwiastun mojego nowego bloga (stworzę go najprawdopodobniej jak skończę inne moje opowiadanie). No więc oto ZWIASTUN :)
Proszę o wyrażenie opinii w komentarzu :D
W zakładkach bloga pojawiła się nowa, tz. ''Zapytaj Bohatera'' :)
Informuję też *ale oficjalnie xd*, że zmieniłam wygląd bohaterów.
Pozdrawiam i ściskam gorąco! Kocham Was xx
Głowa mnie tak boli, że chyba zaraz eksploduje. Wziąłem już tabletki, ale nie pomogły. Chłopcy poszli na jakąś imprezę. Otworzyłem drzwi i wyszedłem na taras. Było słychać tylko szum morza. Na niebie widniały gwiazdy, a w powietrzu unosił się zapach świeżo skoszonej trawy. Otworzyłem butelkę z piwem i położyłem się na leżaku. Zamknąłem oczy i... usłyszałem pukanie do drzwi.
''Cholera''-powiedziałem pod nosem. Odłożyłem piwo i otworzyłem drzwi.
-Louise? -spytałem myśląc, że mam zwidy.
-Nie, jestem jej duchem! -powiedziała, a ja spojrzałem na nią jak na wariatkę.-ŻARTOWAŁAM!-wybuchnęła śmiechem. ,,Nieźle się nawaliła''-pomyślałem.
-Wpuścisz mnie, czy będziemy tak gadać w drzwiach?
Wpuściłem Lou do środka. Wchodząc potknęła się, ale zdążyłem ją złapać.
-Łapy przy sobie! -krzyknęła oburzona.
Gdy ją puściłem, chwiejnym krokiem pomaszerowała przed siebie. Poszedłem za nią, jednak w pewnym momencie zaczęła mnie tak po prostu całować. Nawet nie wiem kiedy, znaleźliśmy się na łóżku. Po kilku sekundach dotarło do mnie to, co się dzieję.
-Lou, jesteś pijana. -oderwałem się od dziewczyny i wstałem z łóżka.
-Nie to nie. -powiedziała i zdjęła szpilki.
-Co ty robisz? -spytałem, ale nic nie odpowiedziała.
Przykryła się kołdrą i poszła spać. Zaśmiałem się cicho pod nosem.
Po chwili dziewczyna podniosła głowę i powiedziała:
-No chodź!
-Co? -spytałem, bo nie wiedziałem o co zbytnio jej chodzi.
-Przytul mnie! -rozkazała, po czym przesunęła się trochę w lewą stronę i poklepała miejsce koło siebie.
-Lou, ja...
-Proszę. -powiedziała spokojnie.
Wstałem i podszedłem do łóżka. Położyłem się koło niej. Lou spojrzała na mnie swoimi pięknymi oczami, a potem wtuliła się we mnie.
-Kocham cię. -usłyszałem prawie bezgłośny szept.
*perspektywa Louise*
~rano~
Ze snu wyrwał mnie okropny ból głowy. Otworzyłam oczy, ale od razu je zamknęłam.Słońce mnie oślepiało.
Zaraz, zaraz...W moim pokoju, nie mam okna przy łóżku. Przemogłam się, żeby otworzyć oczy. Pokój rozpoznałam od razu. Spojrzałem w prawo. Koło mnie leżał Louis. ŻE CO?! Jak to się wszystko stało? Pamiętam tylko, że poszłam na imprezę i szukałam Ryan'a. Pamiętam też to, jak całował się z jakimś blond pasztetem. Powinnam wierzyć Ali.
Szturchnęłam śpiącego obok bruneta.
-Co ja tu robię? -spytałam. -I dlaczego jestem z tobą w łóżku?
-Nic nie pamiętasz? -odpowiedział ziewając.
-Nie...
-Przyszłaś to nieźle wstawiona i chciałaś...no wiesz. Kiedy ci odmówiłem obraziłaś się, ale po chwili chciałaś, żebym cię przytulił. Więc położyłem się koło ciebie, a ty mnie przytuliłaś.
Czyli do niczego nie doszło.Odetchnęłam z ulgą, ale z drugiej strony...
-Czemu nie chciałeś się ze mną przespać? -na serio powiedziałam to na głos? (!)
-Byłaś pijana. Nie chciałem tego wykorzystywać. -odpowiedział i usiadł na łóżku. Popatrzył w moje oczy.
-Dzięki. -szepnęłam.
-Nie ma za co. -uśmiechnął się lekko.-Przepraszam, za tamto, wiesz...
-Wiesz, że nie umiem się na ciebie długo gniewać. -powiedziałam i przytuliłam się do chłopaka.
Spojrzałam w te nieziemskie oczy. Wpiłam się w jego usta. Po chwili jednak Louis oderwał się ode mnie.
-A Ryan?
-To już skończone -powiedziałam chłodno i odsunęłam się od Louisa.
-Przepraszam, nie chciałem...
Położyliśmy się na łóżku i wtuliłam się w Louisa.
-Ryan to dupek. -usłyszałam od chłopaka. Spojrzałam na niego pytająco. -Widziałem jak flirtował z Ali i z kilkoma innymi dziewczynami. Mówiłaś też, że całował się z inną.
-Mówiłam? -spytałam.
-Wczoraj to powiedziałaś... i jeszcze kilka innych rzeczy.
-Na przykład?
-Że jestem seksowny! -powiedział i poruszał brwiami.
-Tak? -powiedziałam drocząc się z niebieskookim. Przesunęłam ku niemu.
-Mówiłaś też, że mnie kochasz... Ale to pewnie były pijackie brednie... -powiedział lekko zmarnowany (?).
-Czemu brednie? -spytałam szybko.
-A nie? -spojrzał na mnie tymi swoimi oczami.
-Nie -powiedziałam i uśmiechnęłam się. -To była prawda -po tych słowach na twarzy Lou również zagościł uśmiech.
~kilka godzin później~
-Więc ty i Louis znowu jesteście razem? -usłyszałam od Ali. Przytaknęłam i uśmiechnęłam się.
-Przepraszam, że ci nie wierzyłam w sprawie Ryan'a. Próbowałam sobie wmówić, że coś do niego czuję.
-Nie ma sprawy. Cieszę się, że znowu jest jak dawniej -przytuliłyśmy się do siebie.
-Powinniśmy się na nim odegrać. -powiedziałam z chamskim uśmieszkiem.
~~
Hej! Jak myślicie co szykuję Louise? Hmm? *^*
Dziękuję bardzo za tyle komentarzy, jesteście kochane ♥ Tak jak obiecałam, niespodzianka. ;)
W głowie mam już pomysł na nowe opowiadanie. Jako czytelniczki mojego bloga, chciałabym, żebyście oceniły zwiastun mojego nowego bloga (stworzę go najprawdopodobniej jak skończę inne moje opowiadanie). No więc oto ZWIASTUN :)
Proszę o wyrażenie opinii w komentarzu :D
W zakładkach bloga pojawiła się nowa, tz. ''Zapytaj Bohatera'' :)
Informuję też *ale oficjalnie xd*, że zmieniłam wygląd bohaterów.
Pozdrawiam i ściskam gorąco! Kocham Was xx
Subskrybuj:
Posty (Atom)