niedziela, 27 stycznia 2013

NOWY BLOG!


Zapraszam na nowy blog!
http://it-s-what-you-do-to-me.blogspot.com/
Już dziś pojawi się prolog! :D

PS Nie zawieszam tego bloga, po prostu przyszło mi do głowy nowe opowiadanie : 3

środa, 23 stycznia 2013

Five ''Bez niego''

*perspektywa Louise*

Siedzieliśmy w aucie, ale nie jechaliśmy. Popatrzyłam pytająco na chłopaka. Brunet spojrzał mi w oczy i powiedział:
-Naprawdę nie chciałem cię oszukać. -powiedział bardzo poważnie. Uśmiechnęłam się i opowiedziałam:
-Wiem, nie mam do ciebie pretensji. Sama się dziwie, że nie skapnęłam się. -chłopak uśmiechnął się. Przekręcił kluczyk w stacyjce i pojechaliśmy. Jechaliśmy, ale tym razem bez radia. Wystawiłam głowę poza auto. Włosy powiewały mi na wietrze, a ja wsłuchiwałam się w morze.Zamknęłam oczy i delektowałam się chwilą. Poczułam, że samochód stanął. Uniosłam powieki i zobaczyłam przed sobą piękne niebieskie morze. Spojrzałam na Lou. Uśmiechnął się, co prawiło, że moje kąciki ust również się uniosły. W Louisie było coś takiego, że nie można było przy nim być smutnym. Zarażał swoim uśmiechem i radością. Bardzo miło spędza się z nim czas. Nie umiem sobie wyobrazić, co zrobię, gdy wakacje się skończą. Zostawię tutaj wszystkich poznanych przyjaciół. Arianę, Josha, Ryana i... Louisa. Wrócę do Londynu i wyjadę na studia do innego miasta. Co ja zrobię bez tego uśmiechu? Bez tych niebieskich, tryskających życiem tęczówek? Bez jego śmiechu, który zawsze poprawiał mi humor? Co ja zrobię bez niego?
-Idziesz? -usłyszałam głos przyjaciela i zobaczyłam jego dłoń przed sobą. Przerwałam moje dziwne przemyślenia i bez namysłu chwyciłam ją. Wyszłam z auta i podeszliśmy bliżej morza. Okazało się, że znajdowaliśmy się na niesamowicie wysokim klifie. Spojrzałam w dół i aż zakręciło mi się w głowie. Jakieś 30 metrów w dół, a na koniec morze. Mimo mojego ogromnego lęku wysokości widok był niesamowity. Spojrzałam na Louisa, który w rękach trzymał pudełko lodów i dwie łyżeczki. Uśmiechnęliśmy się do siebie i zajęliśmy miejsce na ziemi. Siedzieliśmy na klifie, a nasze nogi zwisały. Bałam się więc odruchowo chwyciłam rękę przyjaciela, na co chłopak tylko się uśmiechnął.  Brunet otworzył pudełko lodów i zaczął się nimi zajadać. Po kilku łyżeczkach cudownych lodów trochę się rozluźniłam i 30 metrów nie było już problemem. Odchyliłam się powoli i położyłam się na plecach. Niebieskooki poszedł w moje ślady i po chwili znalazł się koło mnie. Objął mnie ramieniem. Czułam spokojne bicie jego serca. Uspokajało mnie... Czułam się tak jak wtedy podczas mojego snu.
Odwróciłam głowę w stronę chłopaka. Gdy nasze spojrzenia się spotkały na naszych twarzach od razu zagościł uśmiech. Popatrzyłam w niebo i zastanawiałam się czy spytać się o to, co chodziło mi już po głowie od kilku dni.

*perspektywa Louisa*

Co ja wyprawiam? Mam dziewczynę, a przytulam się tutaj z kimś kogo znam niecały miesiąc. Sam nie wiem dlaczego. Nie przeżywałem żadnego kryzysu w związku czy jak to tam zwą. Lou ma coś w sobie. Nie można od niej oderwać wzroku. Rozumiała mnie bez słów.  Nie umiem powiedzieć co do niej czuję. Niby jesteśmy przyjaciółmi, ale... Sam nie wiem. Wiem tylko, że mógłbym z nią tak leżeć w nieskończoność.
-Mogę cie o coś spytać? -usłyszałem jej głos. Przytaknąłem.- Czy ty...Jesteś gejem? -usłyszałem i wprost nie mogłem uwierzyć własnym uszom. Spojrzałem na nią zdziwiony. Co to niby za pytanie?
-Wiesz, nie musisz mówić jak chcesz, ale wiedz, że jestem tolerancyjna... -przerwałem dziewczynie śmiechem. Teraz ona popatrzyła na mnie jak na wariata.
-Jestem jak najbardziej heteroseksualny! -powiedziałem nie przestając się śmiać. -Skąd ci to przyszło do głowy? -spytałem rozbawiony.
-Sama nie wiem... Uznajmy, że tego pytania nie było. Wiesz tak jakby to był sen. -powiedziała, a ja przełknąłem ślinę. Czy ona wiedziała? Czy coś...Sugerowała?
-Co masz taką skwaszoną minę? Chodź! -powiedziała i szeroko się uśmiechnęła.
-Dokąd? -spytałem lekko zdziwiony, ale w duchu odetchnąłem z ulgą.
-Tam! -powiedziała wskazując ręką na wodę pod naszymi nogami.
-Czy coś dosypałaś do tych lodów? -powiedziałem kpiąc ze słów przyjaciółki.
-Czy ty nie wierzysz, że to zrobię?
-Ty? W życiu! -parsknąłem.
-Jeszcze zobaczysz! -powiedziała i zerwała się z ziemi i zdjęła t-shirt.
-Wow...-wybełkotałem.
-Też jesteś niczego sobie. -uśmiechnęła się.
Louise w samym stroju zaczęła maszerować w stronę klifu. Wiedziałem, że się bała. Złapałem ją więc, za rękę.
-Chyba nie zeskoczysz sama? -powiedziałem i również poderwałem się z ziemi ściągając koszulkę. Dziewczyna zlustrowała mnie, a potem powiedziała ''Widziałam lepsze!'' i uśmiechnęła się zadziornie. Podszedłem do niej i podałem jej dłoń. Dziewczyna złapała ją. Skierowaliśmy się ku końcowi klifu. Nasze gołe stopy stały na skraju 30 metrowej skały. Popatrzyliśmy sobie w oczy.  Dziewczyna szepnęła ''Live While We're Young'', uśmiechnęła się do mnie,  potem... skoczyliśmy. Nie zdążyłem mrugnąć, a znaleźliśmy się w lodowatej wodzie. Od razu wypłynąłem na wierzch. Rozejrzałem się dookoła, ale... jej nie było. Moje serce zaczęło bić szybciej.  Zobaczyłem coś. Najszybciej jak potrafiłem dopłynąłem w to miejsce. Była tam blada i zimna Louise.
-O, Boże! -powiedziałem i zakryłem dłonią usta. Wziąłem Lou na ręce i podpłynąłem do brzegu. Położyłem na piasku i sprawdziłem jej tętno. Żyła. Odetchnąłem z ulgą.
-Lou! Słyszysz mnie?! LOU! -krzyczałem. Jednak nie odpowiadała. Po moim policzku poleciała łza. Nachyliłem się nad nią i... pocałowałem ją delikatnie w usta. Odsunąłem się od niej. Dziewczyna odkaszlnęła i powoli otworzyła oczy. Odetchnąłem z ulgą.
-Nigdy więcej mnie tak nie strasz.-powiedziałem. Lou podniosła się do pozycji siedzącej i złapała się za głowę. Nagle wstała i krzyknęła ''WOOO-HOOOO!''. Popatrzyłem na nią zdziwiony. Czy ona uderzyła się w głowę przy okazji?
-Zrobiłam to! Zrobiliśmy to razem! Było zajebiście!(czy tylko ja mam skojarzenia? xd)-brunetka uśmiechnęła się i rzuciła mi się na szyję. Objąłem ja w talii. Dziewczyna popatrzyła mi w oczy. Staliśmy tak i po prostu się w siebie wpatrywaliśmy. Nie wytrzymałem. Wpiłem się w jej usta. Czułem, że Lou odwzajemniła pocałunek.  Na początku był delikatny, ale potem zmienił się w bardziej namiętny.  Oderwaliśmy się od siebie i łapczywie próbowaliśmy zaczerpnąć powietrza.
-Chyba powinniśmy już iść. -powiedziała. Przytaknąłem.Skierowaliśmy się  w stronę klifu, żeby wrócić po rzeczy. Szliśmy w ciszy, gdy złapałem dłoń dziewczyny. Lou popatrzyła na mnie, i oboje się uśmiechnęliśmy.

*perspektywa Louise*

Byłam szczęśliwa jak nigdy. Szliśmy z uśmiechem za ręce do auta. Nic nie mówiliśmy, nie musieliśmy.   mgnieniu oka doszliśmy do auta. Na dworze zachodziło już słońce. Ubraliśmy się i wsiedliśmy do auta.
~w hotelu~
Dojechaliśmy, a na dworze było już całkiem ciemno. Dobrze, że ma się takie kochane przyjaciółki jak Ariana i zastąpiła mnie na mojej zmianie. Przyszła mi pewna myśl do głowy.
-Masz jeszcze czas?-spytałam.
-Dla ciebie? Zawsze!-chwyciłam Louisa za rękę i popędziłam przed siebie. Weszliśmy do kuchni. Była pusta, tak jak myślałam. Usadowiłam bruneta na krześle, a sama wzięłam się do roboty. Rozpuściłam czekoladę. Ubiłam jajka z cukrem.
-Co ty robisz? -dopytywał się niebieskooki.
-Niespodziankę.-powiedziałam nie przestając dodawać mąki do masy. Wlałam roztopioną czekoladę i przelałam wszystko do tortownicy. Wrzuciłam na kilka minut do piekarnika. Schyliłam się do szafki szukając talerzyków.
Wyjęłam ciasto, wyłożyłam na talerze i polałam polewą. Podałam porcje zdziwionemu brunetowi.
-Co tak patrzysz? Jedz! Gorące jest najlepsze! -Jak powiedziałam tak zrobił zajadał się ciastem, z resztą razem ze mną. Gdy zjedliśmy połowę tortownicy, opadliśmy opierając się o blat. Spojrzeliśmy na siebie.
-Wiesz, że jesteś niesamowita? -powiedział i pokazał szereg swoich białych zębów. W tym momencie rzuciłam się na szyję chłopaka, wpijając się w jego usta. Louis zanurzył się w moich włosach. Zaczęliśmy powoli wstawać. Brunet złapał mnie za uda i usadowił na blacie. Zaczerpnęliśmy na chwilę powietrze i powróciliśmy do wcześniejszych czynności. Zaczęłam dobierać się do koszulki Louisa, on nie został mi dłużny i również ściągnął ze mnie t-shirt. Nagle usłyszałam głos Josha i Vic. Oderwałam od siebie Louisa. Wzięłam nasze rzeczy, które leżały na ziemi i pociągnęłam chłopaka za blat. Podałam chłopakowi jego koszulkę i przyłożyłam mu palec do ust na znak, żeby był cicho.
-Oni tu wchodzili! -usłyszałam głos Vic.
-Nie wierzę, że nasza Lou weszła tu z Louisem z One Direction całując się. Ona zna regulamin, nie łamałaby go. Idź odpocznij.
-Ale ja ich widziałam! -Vic nie dawała za wygraną.
Po chwili jednak głosy ucichły. Wybuchnęliśmy śmiechem. Ubraliśmy się i wyszliśmy z kuchni. Brunet odprowadził mnie do mojego pokoju.
-Dzięki za dzisiejszy dzień. -powiedział.
-To ja dziękuję.- uśmiechnęliśmy się do siebie. Zbliżyłam się do chłopaka i pocałowałam go w policzek.
-Dobranoc.
-Dobranoc, księżniczko.

~~
Siema ^^
Co tam u was? Mi już niecały tydzień ferii został :c
Co sądzicie o rozdziale? Akcja się szybko rozkręca, hmm? Czy tylko ja zrobiłam sobie ochotę na ciasto czekoladowe? : 3 Dziękuję za wszystkie komentarze pd czwórką, jesteście kochane xx Na koniec mam jeszcze pytanie: Mogłybyście gdzieś polecić tego bloga? (oczywiście, jeśli wam się podoba). Z góry dziękuję ♥

środa, 16 stycznia 2013

Four. ''Nie umiem się na ciebie długo gniewać''

*perspektywa Louise*

Obudziły mnie promienie słońca.  Złapałam się za głowę, która mocno pulsowała. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam Lou. Wtedy wszystko mi się przypomniało. Taniec, pocałunek i rozmowa... Jedno mi tylko nie pasowało. CO ja tu w ogóle robię? Leżałam na plaży, gdzie wcześniej odbyła się impreza. Chłopak widząc, że już wstałam uśmiechnął się szeroko.
-Już wstałaś. -przerwał na chwilę- Słyszałem, że była jakaś impreza, ale nie sądziłem, że znajdę cię tu o 6.00 rano na plaży. -powiedział po czym znowu się uśmiechnął.
Czegoś nie rozumiałam. Louis nie był na imprezie? To znaczy, że to wszystko mi się śniło? Przecież to było takie... realne. Z jednej strony cieszyłam się, że jednak się nie pocałowaliśmy, a z drugiej... Poczułam ukłucie w sercu. Nic się nie zdarzyło. To dziwne... Naprawdę nie wypiłam tyle, żeby urwał mi się film. NA PEWNO. Nigdy się aż tak nie nawaliłam... Ale z drugiej strony, po co Lou miałby kłamać? Wstałam z ziemi i od razu chwyciłam się za głowę.
-Głowa cię boli? -spytał z troską w głosie. Przytaknęłam- Chodź, w pokoju powinienem mieć coś przeciwbólowego. -Nie protestowałam. Podążyłam za brunetem. Szliśmy w ciszy. Próbowałam sobie wszystko ułożyć w głowie. Wszystko co działo się na imprezie. Byłam przekonana, że tańczyłam z Lou, a potem się całowaliśmy. No właśnie, byłam. Teraz niczego nie jestem pewna. Doszliśmy do pokoju nr 245. Nigdy nie byłam w tej części hotelu. Zdawała się być o wiele bardziej luksusowa, od pozostałej części ośrodka. Brunet otworzył drzwi i zaprosił mnie do środka. Nie myliłam się. Moim oczom pojawił się ogromny apartament. Był to szczyt hotelu i widok z okna był niesamowity. A do tego ten basen... Aż się chciało do niego wskoczyć i popływać.Skierowałam się do kuchni gdzie Lou szukał czegoś w szafce. Wyciągnął aspirynę. Nalał wodę do szklanki, wrzucił tabletkę i podał mi lek.
-Dzięki. -wybełkotałam. Wzięłam niepewnie szklankę i zaczęłam powoli sączyć lek.
Odstawiłam szklankę i uśmiechnęłam się do niebieskookiego.

*perspektywa Louisa*

Pożegnaliśmy się i dziewczyna wyszła. Dobrze, że nie zadawała więcej pytań odnośnie imprezy. Nie jestem dobry w kłamaniu. Tak, kłamałem. Taniec, pocałunki i rozmowa... Wszystko to się wydarzyło. Nie chciałem jej mówić z wielu powodów. Ale jednym z głównych była moja dziewczyna, El. Wiem, jestem dupkiem. Ale Elka była moją dziewczyną. Nie chciałem rozwalić mojego długiego już związku przez jedną wpadkę. Lou i tak była pijana... Gdyby była w ''normalnym'' stanie to w życiu by mnie przecież nie pocałowała. I mnie i jej wyszło to na dobre. Zostaliśmy kumplami. Odpowiadało mi to. Nie znałem Lou dobrze, ale zdawał się być naprawdę miłą dziewczyną. Z chęcią poznam ją lepiej, oczywiście TYLKO jako przyjaciółkę.


~tydzień później~
*perspektywa Louise*

Wakacje mijają w mgnieniu oka. Zaprzyjaźniłam się z Louisem. Nawet bardzo. Spotykamy się codziennie. To dziwne, bo nie znamy się długo, ale naprawdę traktuję go jak brata. O wszystkim możemy sobie powiedzieć. A ja? Czuję się po prostu przy nim bezpieczna. Trochę nie rozumiem dlaczego omija recepcji i często kiedy leci jakaś piosenka w radiu to od razu zmienia stacje lub gdzieś mnie odciąga. Może tylko mi się zdaje... No cóż, nieważne. Ubrana skierowałam się do fontanny, miejsca spotkań. Louis napisał mi, że ma dla mnie niespodziankę. Przyszedł po chwili cały uśmiechnięty. Przytuliliśmy się na powitanie.
-To... Dokąd mnie porywasz?
-To niespodzianka. -powiedział i się uśmiechnął. Podał mi dłoń, a ja bez namysłu ją chwyciłam. Zaczęliśmy biec. Gdy wyszliśmy poza hotel ukazał mi się niebieski garbus-kabriolet. Spojrzałam pytająco na Louisa.
-Wsiadaj! -odparł.
Posłusznie wsiadłam do auta i po chwili jechaliśmy drogą z pięknym widokiem na morze. Mimo, że uwielbiałam odgłos morza naszła mnie chęć na radio. Brunet skupił się na jeździe, więc nawet nie zauważył kiedy je włączyłam. Miało lecieć coś tego zespołu... Jak on tam...One Direction. Usłyszałam coś dziwnego. Nie mogłam uwierzyć własnym uszom.

'' You can't go to bed without a cup of tea..
And maybe that's the reason that you talk in your sleep.
And all those conversations are the secrets that I keep
Though it makes no sense to me. (...) '' 


Przecież to był głos Louisa! Popatrzyłam na chłopaka, który właśnie się zorientował, co właśnie się stało.

-Chcesz mi coś powiedzieć? -powiedziałam zirytowana.

-Lou... Ale co ja ci miałem powiedzieć.

-No nie wiem, może coś typu : ''A przy okazji jestem międzynarodową gwiazdą.''. -Chłopak nie wytrzymał i 

zatrzymał auto. Stanęliśmy na poboczu.

-Nie chciałem, żebyś tak na mnie patrzyła. Jako jedna z nie wielu widziałaś we mnie mnie. A nie Louisa z 

One Direction.

-Mogłeś mi przecież powiedzieć! Myślałeś, że jestem taka płytka? Że będę cię inaczej traktować?
-Nie, skąd...
-To dlaczego mi nie powiedziałeś...
-Sam nie wiem...
-Nie wiesz... To jak będziesz wiedzieć to powiedz. -powiedziałam wyszłam z auta i trzasnęłam drzwiami. Oparłam się o auto. Louis od razu wysiadł z auta.
-Przepraszam, nie powinnam się tak denerwować. -powiedziałam.
-Nie przepraszaj, miałaś prawo się wkurzyć. -uśmiechnął się lekko.- To ja przepraszam. -uśmiechnęliśmy się do siebie. Popatrzyłam na chłopaka, podeszłam do niego i przytuliłam go.
-Nie umiem się na ciebie długo gniewać. -powiedziałam, pocałowałam go w policzek i wsiedliśmy do auta.

~~
Hej! Z góry przepraszam za ten rozdział >.< Wiem, że nudny. Wiem, że nic się nie dzieje, ale jest to potrzebne do dalszych wątków (bójcie się moich zrytych pomysłów xd). Mam nadzieję, że nie wyszedł bardzo okropnie i da się chociaż przeczytać ;) Mam pytania:
1) Czy wyjdzie na jaw małe kłamstewko Louisa?
2) Czy Lou czuję coś do Louis'a i na odwrót?
3) Co ogólnie sądzicie o rozdziale?
4) Co myślicie o nowym wyglądzie? :D
Pozdrawiam xx

środa, 9 stycznia 2013

Three. ''Bardzo zabawna historia''

Dzień w pracy minął w mgnieniu oka. Była godzina 20.00. Za godzinę pierwsza wakacyjna impreza! Opuściłam kuchnię. Wyszłam tylnym wyjściem przeznaczonym dla personelu i skierowałam się do mojego pokoju. Wchodząc do naszej sypialni przez uchylone drzwi od tarasu zauważyłam, że na łóżku siedzi jakiś chłopak i moja przyjaciółka. Na mój widok oboje się uśmiechnęli.
-Louise, poznaj Liama. Liam to Louise.
-Miło mi. -powiedział brunet.
-Wzajemnie. -powiedziałam i uśmiechnęłam się.
Liam jak już wcześniej wspomniałam, był brunetem o brązowych oczach. Wyglądał na bardzo miłego i troskliwego.
-Czyli jak rozumiem, Liam wybiera się z nami na imprezę?-powiedziałam radośnie.
Oboje przytaknęli i uśmiechnęli się do siebie. Wzięłam z szafy rzeczy i skierowałam się do łazienki. Wzięłam prysznic. Owinęłam się w ręcznik i zaczęłam suszyć moje włosy. Potem zabrałam się za pomalowanie paznokci. Ubrałam się i wyszłam z łazienki. Liam i Ali patrzyli sobie w oczy i głośno się z czegoś śmiali. Słodko razem wyglądają.
-O jesteś. To idziemy?
Przytaknęłam kumpeli. Zamknęliśmy pokój i poszliśmy w stronę plaży. Na widok morza od razu chciałam popływać. Poszliśmy jednak w stronę baru. Było już kilkoro ludzi. Zasiedliśmy przy barze na bambusowych krzesełkach i zamówiliśmy drinki. Trochę mnie to zdziwiło, gdyż chłopak zamówił napój bez alkoholu.
-Nie pijesz alkoholu? -spytałam.
-Nie mogę. Mam jedną nerkę i lekarz mi zabronił.
-Przepraszam, nie powinnam była pytać.
-Nie przepraszaj, nic się nie stało. -powiedział i uśmiechnął się szeroko.
-To...Gdzie się poznaliście? -chciałam przerwać niezręczną ciszę.
-To w sumie bardzo zabawna historia... -zaczęła Ali.

*perspektywa Ali, tydzień wcześniej*

Kurde, kurde, kurde. -przeklinałam w duchu. Mój budzik znowu nie zadzwonił. Ubrałam się i wybiegłam z pokoju. Było po jedynastej, a ja miałam być na basenie o 10.30. Myśląc o tym, co powiem Ed'owi wpadłam na kogoś. Upadliśmy na ziemie, a ja wydobyłam z siebie ciche ''Ał''. Spojrzałam przed siebie. Na przeciwko mnie siedział i trzymał się za głowę chłopak o brązowych włosach i równie brązowych włosach.
W tym momencie brunet spojrzał mi w oczy i wydukał:
-Przepraszam.
-Nie, to ja przepraszam. -chłopak wstał i podał mi rękę. Chwyciłam ją i podniosłam się z ziemi. Gdy już chciałam iść usłyszałam za sobą głos chłopaka:
-Wypadł ci z torby...widelec?
-Ooo... Dzięki. Pewnie uznasz to za dziwne, ale... -chłopak sięgnął do swojej torby i również wyciągnął widelec.
-W takim razie oboje jesteśmy dziwni. Nienawidzę łyżek.
Uśmiechnęłam się do chłopaka, a on do mnie. Nigdy nie sądziłam, że spotkam kogoś z taką samą fobią, a przynajmniej nienawiścią traktowałby łyżki.
-Jestem Liam.
-Alison, ale wolę Ali. Przepraszam cię, ale muszę już lecieć. Mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkamy...
-Na razie.

*perspektywa Louise, bar*

-Pamiętam twoją minę, jak pokazałem tobie mój widelec. -zaśmiał się Liam.
Po chwili przynieśli nasze napoje. Wzięliśmy duży łyk i odstawiliśmy szklanki.
W barze było już dość dużo ludzi. Wszyscy zaczęli wychodzić już na plażę. Poszliśmy tym samym śladem. Zdjęliśmy buty i skierowaliśmy się ku wyjścia z baru. Piasek był jeszcze ciepły. Stąpaliśmy powoli, gdy doszliśmy do oświetlonego miejsca pochodniami, gdzie znajdował się bar, tylko że pod gołym niebem. Słychać było muzykę. Ludzie zaczynali już tańczyć. W trójkę dołączyliśmy do gromady. Wygłupialiśmy się i śmialiśmy. Alkohol lał się litrami, a muzyka stawała się coraz głośniejsza. Zdjęłam koszulkę i wbiegłam do wody, a reszta za mną. Woda była lekko zimna, ale nie lodowata. Właśnie o takiej imprezie marzyłam. Typowy, plażowy, wakacyjny melanż. Po jakiś 15 minutach wszyscy znowu wrócili ''na parkiet''. Nie byłam wstawiona. Wypiłam 2 może 3 drinki. Właśnie wygłupiałam się z Ali i Liamem do piosenki Nicki Minaj ''Starships'', gdy przerwali i puszczono wolną piosenkę. Bezradnie usiadłam. I tak nie mam z kim tańczyć. Przyglądałam się za to Liamowi i Ali. Brunetka oparła głowę ramię Liama. Byli bardzo słodką parą i aż miło się patrzyło.
-Hej. -usłyszałam i aż podskoczyłam. Odwróciłam się i zobaczyłam jego. Jego niebieskie oczy, uśmiech i brązowe włosy. LOUIS.
-H-hej. -wybełkotałam.
-Zatańczysz?
-Do wolnej piosenki?
-Czemu nie? -powiedział i podał mi dłoń. Chwyciłam ją. Po chwili kołysaliśmy się w rytm muzyki.  Spojrzałam w jego piękne oczy i wręcz nie mogłam się powstrzymać.Zbliżyłam się do niego i pocałowałam go. Nie wiem czy to wina wypitego alkoholu, ale zdawało mi się że brunet odwzajemnił mój pocałunek. Oderwaliśmy się od siebie. Chłopak wziął mój kosmyk włosów i założył je za moje ucho.
-Przepraszam, nie powinnam, ale...-nie dokończyłam, gdyż Louis wpił się w moje usta. Rzuciłam się chłopakowi na szyję, nie przestając się całować. Spojrzeliśmy sobie w oczy.
-Ja...Naprawdę przepraszam, muszę już iść. -powiedziałam, ale tym razem nie dałam sobie przerwać. Wybiegłam z plaży. Usłyszałam za sobą ''Poczekaj!'', ale nie miałam zamiaru stawać. Sięgnęłam po buty pozostawione w barze i skierowałam się do swojego pokoju. Zastałam tam śpiącą Ali , która była wtulona w Liam'a. Raczej nie zostanę w pokoju. Westchnęłam i ubrałam buty. Poszłam w kierunku pomostu. Pomostu, gdzie pierwszy raz rozmawiałam z Louisem. Usiadłam na deskach i spuściłam nogi w stronę wody. W sumie dlaczego uciekłam? Sama nie wiedziałam. Może dlatego, że jest gejem, a ja będąc pijana zaczęłam go całować? Ale...Wyraźnie czułam, że chłopak odwzajemnił mój pocałunek. Dobra, muszę się wziąć w garść. To był tylko jeden pocałunek...No może dwa. Nagle koło mnie usiadł on.
-Przepraszam, nie powinienem...
-Nie, to ja nie powinnam...Może zapomnijmy o tym co się przed chwilą stało i zostańmy kumplami?
-Naprawdę tego chcesz...?
-Tak. -powiedziałam, choć wcale tego nie chciałam.

~~
Siema!
Jesteście niesamowite! 25 komentarzy pod dwójką. (!) :D Dziękuję bardzo. :) Co do rozdziału, wiem akcja się szybko rozkręca, ale wiecie to taka typowa (może nie do końca, ale jednak) Summer Love!
Jak wam się podoba? Teraz tak zupełnie z innej beczki, co sądzicie o Kiss You? Bo dla mnie to chyba najlepszy teledysk w ich karierze! <3
Ja już w piątek ferie, ale jak na razie jestem chora i leżę w łóżku :c A wy kiedy macie wolne dni??

piątek, 4 stycznia 2013

Two. ''Nawet imię to samo!''

*perspektywa Louise*

Wracałam z kuchni przez recepcję. Przyjechały jakieś gwiazdy czy coś? Tyle tu ludzi... Próbowałam się przecisnąć przez tłum, jednak nie odbyło się bez gleby. Zobaczyłam nad sobą dłoń wyciągnięto ku mnie. Właścicielem ręki był dość wysoki brunet o niebieskich oczach. Wstałam, a on uśmiechnął się do mnie.
-Dzięki. -powiedziałam, spuściłam wzrok i odeszłam.
 Szłam krętymi ścieżkami wprost do naszego pokoju. Ali jeszcze nie było. Dochodziła 19.00. Wzięłam szybki, zimny prysznic i opadłam na łóżko. Byłam bardzo zmęczona, więc oczy same mi się zamknęły.
Obudziłam się i spojrzałam na zegarek. 23.15. Czekaj, przecież o 23.00 miało być jakieś tam zebranie, tak? Wstałam i wybiegłam szybko z pokoju. Wparowałam do recepcji, gdzie wujek już mówił. Wszyscy popatrzyli na mnie, jakby zaraz miało stać się coś strasznego. Wujek wziął głęboki oddech i powiedział:
-Siadaj.
Usadowiłam się koło Ali i dziewczyny z różowawymi włosami. W sumie nawet nie słuchałam. Moją uwagę przykuło dwóch chłopaków. Jeden miał brązowe loki i był dość szczupły, a drugi brązowe włosy opadające na twarz i taką samą koszulkę w paski jak ja... Czy ten drugi mi dzisiaj nie pomógł? W każdym bądź razie, oboje siedzieli na basenie. Obejmowali się i wygłupiali. W sumie fajnie, że no wiecie... Nie ukrywają się ze swoją orientacją itp.
-Louise? -podskoczyłam z miejsca i odwróciłam głowę w stronę dość podirytowanego wujka.
-Tak?
-Słuchasz mnie, w ogóle?
-Tak, tak...
-Dobrze, więc jak już mówiłem to ogromny zaszczyt gościć tu takie gwiazdy, więc chcę aby każdy zadbał o to, aby naszym gościom niczego nie brakowało...Zrozumiano?
Cały personel przytaknął. Po jakiś 15 minutach zebranie się skończyło. Popatrzyłam w stronę basenu, już ich nie było. Gdy wyszliśmy z recepcji od razu zapytałam się Ali:
- Co to za specjalni goście?? -powiedziałam udając wuja Charliego.
- Jakiś boysband z Anglii.... One D.. E...
- One Direction?
- Tak, chyba tak. Znasz ich?
- Można tak powiedzieć.
Moja młodsza kuzynka jest ich ogromną fanką. Dajrekszio... coś tam. Pokazywała mi ich zdjęcia i puszczała ich piosenki itp.
Doszliśmy z Ali do pokoju. Dziewczyna skierowała się do łazienki, ja natomiast opadłam na łóżko. Od razu odpłynęłam.

~rano~

Obudziłam się o 5.00. Nie chciało mi się już spać, więc skierowałam się do szafy po ubrania. Ubrana wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę plaży. Usadowiłam się na pomoście i czekałam na wschód słońca. Usłyszałam za sobą kroki. Odwróciłam się i ujrzałam bruneta o niebieskich oczach. Gdy mnie zobaczył lekko się uśmiechnął.
- Można się dosiąść?
- Jasne.
Siedzieliśmy w ciszy z nogami wiszącymi z pomostu. Zza chmur wyłoniło się słońce. Było piękne. Uwielbiał wschody i zachody słońca.
-Wow... -wyszeptałam.
-Piękne, co? -powiedział i uśmiechnął się szeroko.
Wpatrywaliśmy się w wschód. Był nieziemski. Odbijał się o morze, które było tak spokojne, że wyglądało jak podłoga.
-Louis. -powiedział i podał mi rękę.
-Louise.- uśmiechnęłam się do chłopaka.
Spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się. Potem chłopak wstał i powiedział:
-Muszę już lecieć. Miło cię było poznać, Louise.
-Wzajemnie. -uśmiechnęliśmy się do siebie i po chwili chłopak zniknął z mojego pola widzenia.





~11.00~

Stałam właśnie w kuchni słuchając uważnie Josh'a. Trzy godziny minęły w mgnieniu oka. O 14.00 udałam się do stołówki -jak się można domyślić- w celu spożycia posiłku. Poznałam już prawię wszystkich pracujących na kuchni. Josh'a, dziewczynę o różowych włosach, która tak naprawdę nazywała się Ariana i wiele innych.
Wszyscy byli naprawdę fajni i mili. Sama się dziwię, ale zaczyna mi się tu podobać.
Usiadłam z Alison, która również była zadowolona z nowej posady.

~2 tygodnie później~

Byłam już po kursach. Znałam już wszystkich w hotelu. Ludzie byli tutaj naprawdę fajni, może oprócz Vic. Jakoś się nie dogadujemy. Mojego znajomego Louis'a już nie spotkałam. Najwidoczniej już wyjechał. Trochę szkoda... Było w nim coś takiego, że chciało się go lepiej poznać.
Dzisiaj zaczynałam pracę. Trochę nerwów, ale cieszyłam się. W sumie nie wiem, czemu tak bardzo nie chciałam tu przyjechać. Całe wakacje z super ludźmi, bez rodziców i to jeszcze w słonecznej Hiszpanii!
Cieszyłam się podwójnie, bo dzisiaj miała odbyć się impreza na plaży.
Jest 5.30, a ja szykuję się do wyjścia. Ubrałam jeansowe shorty i t-shirt. W końcu i tak będę mieć fartuch, nie?  Ali miała na 9.00, więc nie chcąc jej budzić wyszłam po cichu z pokoju. Zamknęłam drzwi i ujrzałam przed sobą niego.  Znajdywał się kilka centymetrów ode mnie. Spojrzałam w jego piękne niebieskie oczy. Miały kolor morza. Chłopak odsunął się i lekko się zaczerwienił.
-Przepraszam. -powiedział, a zza jego pleców dobiegły śmiechy. Stało tam dwóch chłopaków. Loczek, którego już kojarzyłam i blondyn. Oboje głośno się śmiali.
Nagle usłyszałam głośny krzyk ''Lou!''. Ja i Louis odwróciliśmy się odruchowo oboje. Okazało się, że to Ali wołała mnie z pokoju. Wyszła na balkon, gdzie stałam ja, Louis, loczek i blondyn. Dziewczyna trochę się speszyła jednak nie zwracając uwagi na ''gości'' powiedziała:
-Josh mówi, żebyś się pośpieszyła.
-Tak, tak. -powiedziałam jakbym w ogóle nie chciała tam iść.
-Louise... -przestrzegła mnie przyjaciółka.
-No już idę. -powiedziałam.
Chłopaki już odchodzili, gdy usłyszałam jak loczek mówi do blondyna szeptem ''Nawet imię to samo!''.

~~
Siemka! : 3 Na początku bardzo chciałam podziękować za tyle komentarzy! <3 Mam nadzieję, że rozdział nr 2 spodoba się i również będziecie komentować ;) Mam pytanie, co ogólnie sądzicie o rozdziale?? :)
Pozdrawiam xx


wtorek, 1 stycznia 2013

One. ''W sumie to te wakacje, nie będą takie najgorsze''

*perspektywa Louise*

Stałam właśnie z moją walizką przed kurortem mojego wujka, Charliego. Budowla była ogromna i luksusowa. Przed hotelem znajdowali się pracownicy witający gości. Obok mnie stała równie wpatrzona w budynek moja kumpela, Ali. 
-Hej, jestem Ryan. Pracuję tu i miałem was oprowadzić. -uśmiechnął się pokazując szereg swoich białych zębów.
-Louise. -uśmiechnęłam się i przyjaźnie podałam dłoń nowemu znajomemu.
-Alison, ale wolę Ali. -kąciki ust kumpeli również skierowały się ku górze.
-Wezmę wasze bagaże.
-Nie trzeba... -nie chciałam robić problemu już na samym początku.
-To moja praca. -uśmiechnął się promiennie i sięgnął po walizki.
Ryan był całkiem przystojny. Miał blond włosy i piękne niebieskie oczy. Był też dobrze zbudowany i na pewno silny, bo nawet nie jęknął gdy wziął nasze zapakowane walizki.
-Więc...Będziecie tu teraz pracować? -blondyn zaczął rozmowę, wciąż dźwigając nasze bagaże.
-Ta... Na to wygląda. 
-Skąd jesteście?
-Londyn.
-I chciało się wam się jechać ze stolicy aż tutaj do Barcelony?
-Może nie to co chciało, ale zostałyśmy tak jakby zmuszone. Poza tym to kurort mojego wujka, więc...
-Pan Charlie jest twoim wujkiem? -zapytał zdziwiony.
-No tak...
Chłopak nic nie odpowiedział tylko się uśmiechnął. Szliśmy dalej w ciszy, aż znaleźliśmy się pod pokojem nr 123. 
-To ja was zostawiam. Przyjdę po was za jakieś 2 godzinki i wszystko wam pokaże. Na razie.
-Do zobaczenia. -odpowiedziałyśmy z kumpelą i nacisnęłyśmy klamkę do pokoju.
Były tam dwa łóżka, mała kuchnia telewizor i kanapa. Ściany były ozdobione fotografiami hotelu. Po prawej stronie znajdowała się mała garderoba, a na przeciwko łazienka. Pokój był całkiem ładny, ale uznałyśmy go za cudowny dopiero kiedy wyszłyśmy na balkon. Był to pokój zaraz przy plaży. O tak, to piękne Morze Śródziemne. Było po prostu niesamowicie. Opadłyśmy z kumpelą na łóżka. W sumie to te wakacje, nie będą takie najgorsze...

~godzinę później~

Ali wyszła z łazienki odświeżona i ubrana. Włosy miała związane w luźnego warkocza. Usiadła na łóżku i sięgnęła po telefon. Ja skierowałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Wysuszyłam je i spięłam je w kok. Ubrana wyszłam z łazienki. W pokoju siedział już Ryan i Ali.  Uśmiechnęliśmy się do siebie i wyszliśmy z pokoju. Szliśmy długim korytarzem mijając mnóstwo pokoi. Doszliśmy do ogromnych, szklanych drzwi. Prowadziły do recepcji hotelu. Była ona dość bogato ozdobiona. Na środku pomieszczenia wisiał ogromny żyrandol. 
-Jak widzicie tu jest recepcja. Tu codziennie o 23.00 są zebrania personelu. Dzisiaj też, i z tego co wiem macie przyjść. -uśmiechnął się i skierowaliśmy się przed siebie.
Skręciliśmy w jakiś korytarz i pojawiła się ogromny bufet ze szwedzkim stołem. Potem skierowaliśmy się na taras, gdzie schodami zeszliśmy i znaleźliśmy się przy basenie. 
-O jesteście! -krzyknął jakiś chłopak.
-Hej Ed! -przywitał się Ryan- To jest właśnie Alison. 
-Miło mi ciebie poznać! Mam nadzieję, że będzie nam się miło pracowało. -uśmiechnął się i przywitał się z Ali. Moja przyjaciółka z powodu dziwnego strachu do łyżek nie mogła pracować w kuchni. Miała pracować jako czyścicielka basenów/ratownik. Jako, że obie dopiero pierwszy raz robimy coś takiego zawodowo przed rozpoczęciem pracy miałyśmy przejść 2-tygodniowy kurs. 
-A to kto? -odezwał się Ed wskazując na mnie.
-Louise.
-Ed. -podaliśmy sobie ręce.
Ed wyglądał dość śmiesznie. Miał rude, kręcone włosy, piegi na twarzy, ale za to ciało miał jak prawdziwy macho. 
-Musimy już lecieć do Starego. Na razie! -powiedział blondyn.
-Do zobaczenia!
Starego, to znaczy wujka Charliego? W sumie nie był młody. Okrążyliśmy basen i krętą ścieżką doszliśmy do plaży. W barze, który tam się znajdował siedział mój wuj.
-Louise! -krzyknął radośnie.
-Wujku Charlie! -przytuliliśmy się do siebie.
-Ależ ty urosłaś!
-Ehm, Ryan panna Alison już u Ed'a? -zwrócił się do chłopaka.
-Oczywiście.
-Dziękuję, możesz iść. -''pożegnał'' blondyna i zwrócił się do mnie- Więc Lou, jak ci się podoba mój hotel?
-Jest niesamowity! 
-Cieszę się, że ci się podoba. Więc, tak dzisiaj, jak już pewnie wiesz, jest spotkanie personelu o 23.00 w recepcji. Chciałbym abyście były na tym zebraniu. Przedstawiłbym ciebie i twoją koleżankę reszcie personelu. 
Przytaknęłam. 
-Dobrze, więc chodźmy odprowadzę cię do kuchni. -uśmiechnęliśmy się i skierowaliśmy się do bufetu.

~kuchnia~

-Zawołasz Josha? -zwrócił się wujek do dziewczyny. Miała blond-różowe włosy spięte w koka i owinięte bandanką. Wyglądała na ok. 18/19 lat i zdawała się być dość sympatyczna. 
Po chwili do pokoju wkroczył mężczyzna w wieku na oko przed trzydziestką ubrany w fartuch.
-Już jestem. -odezwał się.
-To jest właśnie Louise.
-Ooo, to o tobie słyszałem tyle dobrych rzeczy... Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze pracowało.Jestem Josh. -uśmiechnął się szeroko.
-Przepraszam szefie, ale już niedługo kolacja musimy już się przygotowywać, więc...
-Spokojnie, leć.
-Emm...Louise? -powiedział Josh.
-Tak?
-Przyjdź jutro o 11.00 do kuchni, dobrze?
-Oczywiście. -uśmiechnęliśmy się szeroko i pożegnaliśmy.

~~
Hej! Jest rozdział pierwszy. :) Wiem, że nic ciekawego się nie dzieje, ale wiecie na początku taki wstęp xd
Pojawili się i pojawią się nowi bohaterowie. Oto oni:


Ariana (19 lat)


Josh (29 lat)


Victoria (18 lat)

Liczę na szczere komentarze :) Pozdrawiam xx