*perspektywa Louise*
Siedzieliśmy w aucie, ale nie jechaliśmy. Popatrzyłam pytająco na chłopaka. Brunet spojrzał mi w oczy i powiedział:
-Naprawdę nie chciałem cię oszukać. -powiedział bardzo poważnie. Uśmiechnęłam się i opowiedziałam:
-Wiem, nie mam do ciebie pretensji. Sama się dziwie, że nie skapnęłam się. -chłopak uśmiechnął się. Przekręcił kluczyk w stacyjce i pojechaliśmy. Jechaliśmy, ale tym razem bez radia. Wystawiłam głowę poza auto. Włosy powiewały mi na wietrze, a ja wsłuchiwałam się w morze.Zamknęłam oczy i delektowałam się chwilą. Poczułam, że samochód stanął. Uniosłam powieki i zobaczyłam przed sobą piękne niebieskie morze. Spojrzałam na Lou. Uśmiechnął się, co prawiło, że moje kąciki ust również się uniosły. W Louisie było coś takiego, że nie można było przy nim być smutnym. Zarażał swoim uśmiechem i radością. Bardzo miło spędza się z nim czas. Nie umiem sobie wyobrazić, co zrobię, gdy wakacje się skończą. Zostawię tutaj wszystkich poznanych przyjaciół. Arianę, Josha, Ryana i... Louisa. Wrócę do Londynu i wyjadę na studia do innego miasta. Co ja zrobię bez tego uśmiechu? Bez tych niebieskich, tryskających życiem tęczówek? Bez jego śmiechu, który zawsze poprawiał mi humor? Co ja zrobię bez niego?
-Idziesz? -usłyszałam głos przyjaciela i zobaczyłam jego dłoń przed sobą. Przerwałam moje dziwne przemyślenia i bez namysłu chwyciłam ją. Wyszłam z auta i podeszliśmy bliżej morza. Okazało się, że znajdowaliśmy się na niesamowicie wysokim klifie. Spojrzałam w dół i aż zakręciło mi się w głowie. Jakieś 30 metrów w dół, a na koniec morze. Mimo mojego ogromnego lęku wysokości widok był niesamowity. Spojrzałam na Louisa, który w rękach trzymał pudełko lodów i dwie łyżeczki. Uśmiechnęliśmy się do siebie i zajęliśmy miejsce na ziemi. Siedzieliśmy na klifie, a nasze nogi zwisały. Bałam się więc odruchowo chwyciłam rękę przyjaciela, na co chłopak tylko się uśmiechnął. Brunet otworzył pudełko lodów i zaczął się nimi zajadać. Po kilku łyżeczkach cudownych lodów trochę się rozluźniłam i 30 metrów nie było już problemem. Odchyliłam się powoli i położyłam się na plecach. Niebieskooki poszedł w moje ślady i po chwili znalazł się koło mnie. Objął mnie ramieniem. Czułam spokojne bicie jego serca. Uspokajało mnie... Czułam się tak jak wtedy podczas mojego snu.
Odwróciłam głowę w stronę chłopaka. Gdy nasze spojrzenia się spotkały na naszych twarzach od razu zagościł uśmiech. Popatrzyłam w niebo i zastanawiałam się czy spytać się o to, co chodziło mi już po głowie od kilku dni.
*perspektywa Louisa*
Co ja wyprawiam? Mam dziewczynę, a przytulam się tutaj z kimś kogo znam niecały miesiąc. Sam nie wiem dlaczego. Nie przeżywałem żadnego kryzysu w związku czy jak to tam zwą. Lou ma coś w sobie. Nie można od niej oderwać wzroku. Rozumiała mnie bez słów. Nie umiem powiedzieć co do niej czuję. Niby jesteśmy przyjaciółmi, ale... Sam nie wiem. Wiem tylko, że mógłbym z nią tak leżeć w nieskończoność.
-Mogę cie o coś spytać? -usłyszałem jej głos. Przytaknąłem.- Czy ty...Jesteś gejem? -usłyszałem i wprost nie mogłem uwierzyć własnym uszom. Spojrzałem na nią zdziwiony. Co to niby za pytanie?
-Wiesz, nie musisz mówić jak chcesz, ale wiedz, że jestem tolerancyjna... -przerwałem dziewczynie śmiechem. Teraz ona popatrzyła na mnie jak na wariata.
-Jestem jak najbardziej heteroseksualny! -powiedziałem nie przestając się śmiać. -Skąd ci to przyszło do głowy? -spytałem rozbawiony.
-Sama nie wiem... Uznajmy, że tego pytania nie było. Wiesz tak jakby to był sen. -powiedziała, a ja przełknąłem ślinę. Czy ona wiedziała? Czy coś...Sugerowała?
-Co masz taką skwaszoną minę? Chodź! -powiedziała i szeroko się uśmiechnęła.
-Dokąd? -spytałem lekko zdziwiony, ale w duchu odetchnąłem z ulgą.
-Tam! -powiedziała wskazując ręką na wodę pod naszymi nogami.
-Czy coś dosypałaś do tych lodów? -powiedziałem kpiąc ze słów przyjaciółki.
-Czy ty nie wierzysz, że to zrobię?
-Ty? W życiu! -parsknąłem.
-Jeszcze zobaczysz! -powiedziała i zerwała się z ziemi i zdjęła t-shirt.
-Wow...-wybełkotałem.
-Też jesteś niczego sobie. -uśmiechnęła się.
Louise w samym stroju zaczęła maszerować w stronę klifu. Wiedziałem, że się bała. Złapałem ją więc, za rękę.
-Chyba nie zeskoczysz sama? -powiedziałem i również poderwałem się z ziemi ściągając koszulkę. Dziewczyna zlustrowała mnie, a potem powiedziała ''Widziałam lepsze!'' i uśmiechnęła się zadziornie. Podszedłem do niej i podałem jej dłoń. Dziewczyna złapała ją. Skierowaliśmy się ku końcowi klifu. Nasze gołe stopy stały na skraju 30 metrowej skały. Popatrzyliśmy sobie w oczy. Dziewczyna szepnęła ''Live While We're Young'', uśmiechnęła się do mnie, potem... skoczyliśmy. Nie zdążyłem mrugnąć, a znaleźliśmy się w lodowatej wodzie. Od razu wypłynąłem na wierzch. Rozejrzałem się dookoła, ale... jej nie było. Moje serce zaczęło bić szybciej. Zobaczyłem coś. Najszybciej jak potrafiłem dopłynąłem w to miejsce. Była tam blada i zimna Louise.
-O, Boże! -powiedziałem i zakryłem dłonią usta. Wziąłem Lou na ręce i podpłynąłem do brzegu. Położyłem na piasku i sprawdziłem jej tętno. Żyła. Odetchnąłem z ulgą.
-Lou! Słyszysz mnie?! LOU! -krzyczałem. Jednak nie odpowiadała. Po moim policzku poleciała łza. Nachyliłem się nad nią i... pocałowałem ją delikatnie w usta. Odsunąłem się od niej. Dziewczyna odkaszlnęła i powoli otworzyła oczy. Odetchnąłem z ulgą.
-Nigdy więcej mnie tak nie strasz.-powiedziałem. Lou podniosła się do pozycji siedzącej i złapała się za głowę. Nagle wstała i krzyknęła ''WOOO-HOOOO!''. Popatrzyłem na nią zdziwiony. Czy ona uderzyła się w głowę przy okazji?
-Zrobiłam to! Zrobiliśmy to razem! Było zajebiście!(czy tylko ja mam skojarzenia? xd)-brunetka uśmiechnęła się i rzuciła mi się na szyję. Objąłem ja w talii. Dziewczyna popatrzyła mi w oczy. Staliśmy tak i po prostu się w siebie wpatrywaliśmy. Nie wytrzymałem. Wpiłem się w jej usta. Czułem, że Lou odwzajemniła pocałunek. Na początku był delikatny, ale potem zmienił się w bardziej namiętny. Oderwaliśmy się od siebie i łapczywie próbowaliśmy zaczerpnąć powietrza.
-Chyba powinniśmy już iść. -powiedziała. Przytaknąłem.Skierowaliśmy się w stronę klifu, żeby wrócić po rzeczy. Szliśmy w ciszy, gdy złapałem dłoń dziewczyny. Lou popatrzyła na mnie, i oboje się uśmiechnęliśmy.
*perspektywa Louise*
Byłam szczęśliwa jak nigdy. Szliśmy z uśmiechem za ręce do auta. Nic nie mówiliśmy, nie musieliśmy. mgnieniu oka doszliśmy do auta. Na dworze zachodziło już słońce. Ubraliśmy się i wsiedliśmy do auta.
~w hotelu~
Dojechaliśmy, a na dworze było już całkiem ciemno. Dobrze, że ma się takie kochane przyjaciółki jak Ariana i zastąpiła mnie na mojej zmianie. Przyszła mi pewna myśl do głowy.
-Masz jeszcze czas?-spytałam.
-Dla ciebie? Zawsze!-chwyciłam Louisa za rękę i popędziłam przed siebie. Weszliśmy do kuchni. Była pusta, tak jak myślałam. Usadowiłam bruneta na krześle, a sama wzięłam się do roboty. Rozpuściłam czekoladę. Ubiłam jajka z cukrem.
-Co ty robisz? -dopytywał się niebieskooki.
-Niespodziankę.-powiedziałam nie przestając dodawać mąki do masy. Wlałam roztopioną czekoladę i przelałam wszystko do tortownicy. Wrzuciłam na kilka minut do piekarnika. Schyliłam się do szafki szukając talerzyków.
Wyjęłam ciasto, wyłożyłam na talerze i polałam polewą. Podałam porcje zdziwionemu brunetowi.
-Co tak patrzysz? Jedz! Gorące jest najlepsze! -Jak powiedziałam tak zrobił zajadał się ciastem, z resztą razem ze mną. Gdy zjedliśmy połowę tortownicy, opadliśmy opierając się o blat. Spojrzeliśmy na siebie.
-Wiesz, że jesteś niesamowita? -powiedział i pokazał szereg swoich białych zębów. W tym momencie rzuciłam się na szyję chłopaka, wpijając się w jego usta. Louis zanurzył się w moich włosach. Zaczęliśmy powoli wstawać. Brunet złapał mnie za uda i usadowił na blacie. Zaczerpnęliśmy na chwilę powietrze i powróciliśmy do wcześniejszych czynności. Zaczęłam dobierać się do koszulki Louisa, on nie został mi dłużny i również ściągnął ze mnie t-shirt. Nagle usłyszałam głos Josha i Vic. Oderwałam od siebie Louisa. Wzięłam nasze rzeczy, które leżały na ziemi i pociągnęłam chłopaka za blat. Podałam chłopakowi jego koszulkę i przyłożyłam mu palec do ust na znak, żeby był cicho.
-Oni tu wchodzili! -usłyszałam głos Vic.
-Nie wierzę, że nasza Lou weszła tu z Louisem z One Direction całując się. Ona zna regulamin, nie łamałaby go. Idź odpocznij.
-Ale ja ich widziałam! -Vic nie dawała za wygraną.
Po chwili jednak głosy ucichły. Wybuchnęliśmy śmiechem. Ubraliśmy się i wyszliśmy z kuchni. Brunet odprowadził mnie do mojego pokoju.
-Dzięki za dzisiejszy dzień. -powiedział.
-To ja dziękuję.- uśmiechnęliśmy się do siebie. Zbliżyłam się do chłopaka i pocałowałam go w policzek.
-Dobranoc.
-Dobranoc, księżniczko.
~~
Siema ^^
Co tam u was? Mi już niecały tydzień ferii został :c
Co sądzicie o rozdziale? Akcja się szybko rozkręca, hmm? Czy tylko ja zrobiłam sobie ochotę na ciasto czekoladowe? : 3 Dziękuję za wszystkie komentarze pd czwórką, jesteście kochane xx Na koniec mam jeszcze pytanie: Mogłybyście gdzieś polecić tego bloga? (oczywiście, jeśli wam się podoba). Z góry dziękuję ♥
Kurde blade, narobiłaś mi ochoty na takie ciacho :D chyba jutro sobie takie upiekę:) Odcinek rewelacyjny!!! Ale co ten Lou wyprawia... nie ładnie się tak zachowywać jak się ma dziewczynę. Ale czuję po kościach, że już niedługo nie będzie jej miał:) Aa i podobał mi się skok z klifu:) Czekam z niecierpliwością na następny, pozdrawiam Asiek :**
OdpowiedzUsuńOsz cholera ... A obiecywałam,że mój będzie pierwszy xD
OdpowiedzUsuńCzytam, czytam i nagle całus. Zgon. Czytam dalej, spokojnie, ładnie, aż tu nagle całus ! Kolejny zgon ! Szczerzę się jak głupia do sera i jaram się jak psychopatka. I jeszcze powiesz, że po takim dniu oni nie będą razem ? Tfu... A nasza Eleanor ? Dowie się, a ja przeżyję koolejny zgon !
Calutki czas czytałam z bananem na ryjcu. Aż mi się WaKaCjI zachciało, a tu mi się ferie kończą -,-
Przepraszam, że dziś taki krótki ... Odpłacę się pięć razy dłuższym w kolejnym <3
Pozdrawiam, ściskam, całuję i życzè udanych ostatnich dnk ferii <3
Ej no! Zjadałbym takie ciacho... Rozdział świetny... Czekam na nn!
OdpowiedzUsuńpiękny <3 <3
OdpowiedzUsuńWielkie Awww. ;3 spodobał mi się zwrot księżniczko (ooo...), faktycznie zrobiłam się trochę głodna, jak tu dbać o linie! xD Jednak najbardziej podobało mi się jak skakali z klifu *.* czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuńRozdział jest zabawny, słodki i przyjemnie się go czytało Przez ciebie mam ochotę na ciasto czekoladowe ! Mmm... Nie mogę się doczekać następnego, i trochę niepokoi mnie zachowanie Louisa. Ma dziewczynę a całuje się z Lou... Nie ładnie Tomlinson! :D
OdpowiedzUsuńNie opisuj więcej ciast czekoladowych! Teraz muszę iść do kuchni i coś sobie przyrządzić, bo nie wytrzymam! XD Rozdział super! Poczuła się jakby były wakacje, a nie zima i śnieg, który mi pada od rana ;)
OdpowiedzUsuńPrzez Ciebie zgłodniałam -.- Ale to ciasto musiało być dobre.
OdpowiedzUsuńAch ten Louis...ma dziewczynę, a całuje się z inną - nie ładnie.
Scena na klifie była piękna.
Naprawdę rozdział jest świetny <3
Kochaaaam! <333 *_*
OdpowiedzUsuńPs: Zostałas nominowana do Libster Award :D
Tu znajdziesz wiecej info ---> juust-youu.blogspot.com
OMG!!! to jest Boskie !!!! ja chce więcej...
OdpowiedzUsuńAwww, przepiękne! ♥
OdpowiedzUsuńAż brak mi słów...
Sam tytuł jest wzruszający, ale ten rozdział...
Naprawdę fenomenalny! ♥
Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach?
Na blogu albo Twitterze?
@FreeHugsHarry / marrymeharrystyles.blogspot.com/
Z góry dziękuję! ♥
Pozdrawiam ciepło! ♥
Świetny <3 Zapraszam do mnie being4me.blogspot.com , soshinebrighttonightx.blogspot.com.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział ; 3
Jak pięknie *-* Ja chcę więcej ♥
OdpowiedzUsuńświetne *____*
OdpowiedzUsuńczekam na więcej
Aaa świetny rozdział. Zaczęłam czytać to opowiadanie dopiero dziś, ale tak mnie wciągnęło, że nie mogę doczekać się następnego. Naprawdę masz wielki talent, świetnie piszesz. Już Cię Kocham <3 http://ona-tu-jest-i-tanczy-dla-nich.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńUhuhu świetny, czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuń